Przetestowałem obie linie i przykrością musze stwierdzić, że na LOT mam alergię. Niekiedy, ze względów czasowych muszę polecieć LOTem, ale to jest zawsze powód do irytacji i nerwów. Samoloty się spóźniają, w ostatnim tygodniu byłem w Moskwie 2 razy, z czterech przelotów spóźniły się dwa, jeden o półtorej godziny, drugi o pół. Embraery są ciasne i niewygodne, jestem grubasem, mam kolana pod podbródkiem, serwis LOTu w klasie ekonomicznej (za ostatni bilet tu i z powrotem zapłaciliśmy 60 tys, rubli, to jest 800 euro, więcej niż do Ameryki Północnej) to jest skandal i kpina z pasażera, z resztą tak jest na wszystkich rejsach europejskich. Woda i wafelek, niech ich kule biją, płatne biale hiszpańskie wino Soldepenas jest obmierzłym kwasiuchem wykrzywiającym pysk, w dodatku nigdy nie jest schłodzone, LOT podaje je w temperaturze pokładowej, fu, fu, fu. Aerofłot wysyła do Warszawy albo Airbusa, albo rosyjskiego Superjeta, tam miejsca jest o wiele więcej, fotele są wygodne, na pokładzie nie ma alkoholu, ale jest wliczona w cenę biletu kanapka, nie mówiąc o kawach, herbatach, wodach i sokach. I samoloty, co najważniejsze latają punktualnie. Jak mi się przypominają napolenowskie plany pana Mielczarskiego szefa LOTu, flota, piloci, nowe lotnisko, to mi się w kieszeni otwiera scyzoryk, niech ten obrzydliwy nygus najpierw zadba o swoich pasażerów tu i teraz, a nie kombinuje, jak z budżetu odessać miliardy i pomóc zarobić kolegom chytrym developerom na terenach po Okęciu. Co za typ. Więc, kiedy mogę wybieram Aerofłot.