Do zobaczenia - w innej roli

25 lutego 2011 22:24
2 komentarze
Reklama
Wraz z Sebastianem Mikoszem przed dwoma laty do LOTu przyszła niezbędna firmie świeżość. W branży mówiło się kolokwialnie, że "beton kruszeje". Potwierdzenie tej tezy znajdywaliśmy przez kolejne miesiące urzędowania - od zupełnie innego spojrzenia na zarządzanie spółką, przez coraz skuteczniejsze działania marketingowe, na otwarciu na media skończywszy.

Mikosza w LOT już nie ma, a dziś (25.02.) ze stanowiskiem rzecznika prasowego i dyrektora Biura PR, Komunikacji Korporacyjnej i Spraw Społecznych pożegnał się - zatrudniony przez byłego prezesa - Jacek Balcer. Gdy przysłał nam dziś (choć to, że odejdzie było tajemnicą poliszynela) osobiste pożegnanie i podziękowanie (rozesłane wszystkim dziennikarzom), pisał o swojej w LOT pracy, jak o służbie.

Rok w służbie...

- Piszę "służba" - bo minione dwanaście miesięcy były niebywale intensywnym czasem w historii lotnictwa i wymagały bycia non stop do Państwa dyspozycji. Starałem się zawsze sprostać Państwa wymaganiom i ułatwić trudną, i co tu dużo mówić, ciężko niewdzięczną pracę dziennikarza. Zapewniam, że z rzecznikami nie jest inaczej - żartował.

Zaznaczył, że Biuro Prasowe LOTu zostawia w dobrych rękach będąc przekonanym, że z jego następcą będzie się mediom doskonale współpracować.

Jackowi przyszło pracować dla LOTu w bardzo trudnym, o ile nie najtrudniejszym w historii ostatnich lat lotnictwa cywilnego okresie - nie tylko w Polsce. "Spadły" na niego wszelkie - nomen omen także egipskie - plagi, od zapylenia europejskiego (i nie tylko) nieba, po przedświątecznie "zaśnieżony" Londyn czy w końcu Kair, i problem jak wydostać bezpiecznie Polaków z Egiptu. Wymieniać można by długo. Nam w pamięci pozostało wiele sytuacji, a ważniejszą była ta, gdy Balcer podjął się walki z czarnym PR jednego z producentów samolotów przeciwko polskim liniom; do wielu redakcji w Polsce reprezentant lotniczego koncernu rozesłał ten sam zestaw pytań "do zadania LOT-owi".

Wiele redakcji "połapało" się, o co chodzi, jednak nie wszystkie. Ci mniej zorientowani wietrzyli aferę, a rzecznik LOTu i szef PR w firmie w jednej osobie po mistrzowsku spalił temat dyletantom, po czym ci nazwali go anty-rzecznikiem.

Równie często musiał się tłumaczyć z czegoś, co nigdy nie powinno się zdarzyć i za to nie odpowiadał, ale taka rola rzecznika. Błędów, za które świecił oczami "przed szkłem" było sporo - od wysłania do Witebska nie do końca sprawnego Boeinga (niesprawne APU, bez czego można bezpiecznie latać, a kłopoty mogą się pojawić na płycie lotniska podczas postoju), po ciągłe błędy i niedociągnięcia strony lot.com. W tej kwestii w drążeniu 'dziury w całym" mieliśmy swój spory, wiele razy powielany udział. O ostatnim jego gaszeniu pożaru po niefortunnym LOTu wpisie na firmowym Facebooku o wadze stewardess chyba nie warto przypominać.

...lakonicznie zakończony

Lakoniczny komunikat LOTu o zmianie na stanowisku rzecznika LOTu nie wyjaśnia nic, ale i LOT przecież wyjaśniać nic nie musi. W komunikacie o nowym rzeczniku LOT ma przecież prawo nawet się nie zająknąć nazwiskiem poprzednika. Choć przez grzeczność - wypadałoby.

Nie wiemy zatem, jakie są powody zmiany na tym stanowisku. Wiemy natomiast, jak dużym uznaniem cieszył się pośród mediów Jacek Balcer. W dzisiejszym mailu zapewnił, że pozostawia wszystkim kontakt do siebie - dziś już czysto prywatny. - Jedyną różnicą będzie to, że tym razem wyłączał będę telefon w kinie i teatrze - podsumowuje znowu w swoim humorystycznym stylu.

Jacka, dzwoniąc do niego, "zastać" miałem okazję we wspomnianych kinie i teatrze, ale także koszącego trawę, jadącego po przydomowych bezdrożach 50 letnim motocyklem w ramach weekendowego relaksu czy prowadzącego samochód na francuskiej autostradzie. Była też kołobrzeska plaża. Odbierał zawsze - w wolnym czasie, w weekend, późno wieczorem czy na urlopie, a gdy rzeczywiście nie mógł, od razu pisał sms. Mało tego - to Jacek potrafił od czasu do czasu sam zadzwonić i... po prostu pogadać. Zdarzało się, że ani słowem o lotnictwie i reprezentowanej sobą firmie.

Pisząc wcześniej, że nieznane są nam motywy zmian na stanowisku rzecznika, wcale się nie dziwię, jeśli zrezygnował sam. My, nieco nauczeni, że odbierze przy niedzielnym śniadaniu czy piątkowym kinie nadużywaliśmy jego profesjonalizmu nie patrząc na żadne świętości. A piszący te słowa jest tego najlepszym świadkiem.

Rzecznik, nie strażnik

Jacek wiedział też, co mówi, bo nie dość, że jest zawodowym pilotem i znawcą lotniczego biznesu i prawideł nim rządzących, to marketing, PR i zarządzanie w korporacjach ma w małym palcu, co było niezwykle przydatne w wielu jego medialnych wypowiedziach. On naprawdę zna się na tym, o czym mówił - gdy dotyczyło lotnictwa i związanej z nim techniki, marketingu, zarządzania czy PR. Bogate CV i wynikające z tego doświadczenie - także jako dziennikarz Wiadomości TVP i Faktów TVN - zobowiązywały.

Jeśli jednak zrezygnowano z Balcera, np. "na fali zmian" w LOT (tylko ostatnio odszedł członek Zarządu d/s Handlowych a już mówi się, że kolejny odejdzie w najbliższym czasie, odchodzą ludzie Mikosza) to możemy mówić o strzale w kolano.

Raz, że dziennikarze go zwyczajnie lubili, bo był zawsze dostępny i nie zamieniał się w twierdzę broniącą każdej informacji, co jest bolączką rzeczników nie tylko lotniczej branży. Wielu pracodawców ceni rzecznika za to, że jest strażnikiem, a nie oknem na media, co chyba kłóci się z ideą tej profesji. Wiedział czego potrzebujemy, i co mógł - mówił. Dwa - postawił poprzeczkę tak wysoko, że trudno będzie ją nawet musnąć, ale to już nasz subiektywny ogląd. O swoim następcy Jacek Balcer wypowiada się w samych superlatywach, także w nieoficjalnych rozmowach.

W tym miejscu zaznaczę i zdradzę własne informacje potwierdzone w kilku źródłach, że Balcer, który nigdy złego słowa o Mikoszu nie powiedział, potrafił powiedzieć szefowi - doradczo - stanowcze "nie", gdy jakiś pomysł byłego prezesa był zbyt "odlotowy". Mikosz podobno potrafił to docenić - być może dlatego w planach był bardzo ciekawy deal...?

Nie strażnik, za to rzecznik i pilot?

Balcer miał być drugim (miał w każdym razie duże szanse) przypadkiem na świecie, gdy rzecznikiem linii lotniczej jest jej pilot - wynika z naszych informacji. Do pionu lotniczego miał przejść wiosną 2011 roku rezygnując z funkcji dyrektora, pozostawiając tę rzecznika - na co podobno przystawał Mikosz. Pilot, dziennikarz, marketingowiec, menadżer - jako pierwsze usta przewoźnika. To byłoby ciekawe.

W prywatnej już rozmowie nie zdradza wprost swoich planów. - Jak tylko się skonkretyzują, pierwszy o nich opowiem - mówi. - Nie ukrywam, że z LOTem chciałbym związać swe dalsze zawodowe losy, choć w zupełnie innym obszarze, jednak za wcześnie, by o tym mówić - dodaje enigmatycznie w pożegnalnym mailu.

"Do zobaczenia - w innej roli", to tytuł owego maila, rozesłanego do współpracujących z nim dziennikarzy. Jeśli się jego wieloletnie marzenia i ukoronowanie pasji spełnią, spotkamy go na pokładzie.

Mogę czytelnikom zagwarantować, że gdy pilot Balcer się odezwie z kokpitu, będzie na pokładzie wesoło. Niesztampowo przede wszystkim. A czy pozostawienie przez Jacka Balcera dotychczasowego służbowego adresu, z LOTu aliasem, to dobra wróżba?

Łukasz Szudrowicz

Ostatnie komentarze

mpawelec 2011-02-26 16:33   
mpawelec - Profil mpawelec
mam nadzieje, że w końcu PLL LOT będą miały świetny PR :-)
michalb 2011-02-26 00:09   
michalb - Profil michalb
Bardzo ładne i mile to z Waszej strony ze dobrze piszecie o osobie z którą Wam się dobrze pracowało. Z moje strony życzę p.Balcerowi dużo sukcesów w życiu prywatnym i zawodowym.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy