Bliżej Świata: Skalne rozpadliny Utah i Arizony

19 sierpnia 2014 07:00
Najbardziej znany jest Wielki Kanion Kolorado, ale skalnych formacji zapierających dech w piersiach na pograniczu amerykańskich stanów Utah i Arizony jest znacznie więcej.
Reklama
Utah słynie z Mormonów i zimowych igrzysk olimpijskich w 2012. Arizona głównie z imigrantów z Meksyku i jako siedziba dawnego klubu koszykarskiego Marcina Gortata, Phoenix Suns.

Ale obydwa południowo-zachodnie stany USA są znane również z fantastycznego, niespotykanego ukształtowania terenu. Niewielkie rzeki od milionów lat drążą skały płaskowyżu, a zlodowacenia, wulkany i przesuwające się masy ziemi dopełniły dzieła. Czerwonawe skały odsłaniają na kilkusetmetrowych ścianach całą historię tego skrawka planety, a spoglądanie wgłąb pustynnego płaskowyżu pozostawia niezapomniane wrażenie.


Najbardziej znany jest oczywiście Wielki Kanion Kolorado, który nie znajduje się w stanie Kolorado, tylko w północno-wschodniej Arizonie. Nazwa pochodzi od wijącej się w nim rzeki Kolorado, która od ok. 17 mln lat (około, bo naukowcy wciąż spierają się o wiek kanionu) drąży wąwóz w Płaskowyżu Kolorado. Całkiem nieźle sobie radzi: Kanion ma 466 km długości, do 29 km szerokości i maksymalną głębokość przekraczająca 1800 m. Co prawda żadna z tych wartości nie jest rekordowa, ale robią wrażenie, tak jak i niemal 5000 km kwadratowych powierzchni. Do tego w Kanionie znajdują się najstarsze widoczne z powierzchni ziemi skały na świecie.


Kanion zwiedzać można w tempie ekspresowym lub porządnym. Ta pierwsza wersja uwzględnia dojazd do punktu widokowego, najczęściej na północnej krawędzi (North Rim), spacer po krawędzi Kanionu, wyjście na balkon skalny i obiad w koszmarnie drogiej restauracji. Z balkonu skalnego panorama roztacza się wprawdzie imponująca, ale setki turystów z aparatami oraz całkowicie oswojona natura w postaci barierek, tablic informacyjnych i znaków kierunkowych odbierają przyjemność ze zwiedzania tego miejsca. Można wprawdzie zobaczyć Kanion, ale przypomina to wycieczkę do zoo zamiast safari.


Nieco lepiej (i puściej) jest na południowej krawędzi (South Rim), ale to już inna wyprawa - choć w linii prostej obydwa punktu widokowe dzieli ok. 30 km, drogą to aż 320 km, przez Kanion nie da się bowiem w żaden sposób przejechać.


Druga opcja zwiedzania Kanionu brzmi zdecydowanie bardziej kusząco. Kilkudniowy trekking z zejściem na dno kanionu i spaniem w namiotach pozwoli poznać ten fascynujący obszar znacznie lepiej. W pamięć zapada też malownicza droga prowadząca do punktu widokowego. Warto dodać, że wjazd samochodu na teren Parku Narodowego Wielkiego Kanionu wykupuje się na tydzień, niezależnie od długości faktycznego pobytu, co sprzyja osobom udającym się na trekking lub pod namiot.

fot. Al-HikesAZ (Flickr.com/Creative Commons)

Około 200 km na północ od Wielkiego Kanionu (po drodze leży Fredonia, ośrodek odłamu Mormonów wciąż praktykujących poligamię) leży Park Narodowy Syjonu. Jego główna część to Kanion Syjonu, czyli Zion Canyon. Wbrew nazwie, nie płynie tam rzeka Zion (kanion wyrzeźbiła odnoga rzeki Virgin). Nazwę nadali pierwsi Mormoni, którzy pod koniec XIX wieku przedostali się do kanionu. Jest on ukryty za wąskimi przesmykami skalnymi, a równocześnie oszałamiająco piękny, przez co religijni osadnicy mieli uznać, że trafili do Syjonu.


Jak przez każdy amerykański park narodowy, przez Syjon można przejechać samochodem, podróż rozpoczynając na dole (od strony Hurricane) lub u góry (Mt. Carmel Junction). Niezależnie od wybranej drogi, wjazd do kanionu zaskakuje. Od dołu wyłania się zza zakrętu, od góry po wyjeździe z wykutego w pionowej ścianie jednopasmowego tunelu.


Choć kanion ma tylko 25 km długości i do 800 metrów głębokości, jest równie różnorodny jak Wielki Kanion. Dzięki stykowi trzech formacji geologicznych niemal każda ściana ma inny wygląd. Nie brakuje też fantastycznych układów skalnych, takich jak Szachownice Mesa.


Kanion Syjonu można z powodzeniem zwiedzić z samochodu, choć oczywiście możliwy jest też trekking, a dla wyczynowców - przejazd rowerem.


Kolejne 150 km na północ i jesteśmy w Kanionie Bryce. Tak zwanym kanionie, bo w rzeczywistości to amfiteatr w Płaskowyżu Paunsaungunt. Jest położony znacznie wyżej od Syjonu - by osiągnąć krawędź amfiteatru trzeba wspiąć się aż na ok. 2500 metrów, czyli mniej więcej na wysokość Rys. Szybki wjazd na tę wysokość może już przysporzyć problemów z adaptacją do wysokości osobom nieprzystosowanym. Trudniej się tam dostać, więc w Bryce jest istotnie mniej turystów.


Mając zaledwie kilka godzin można w pełni docenić urok tego zapierającego dech w piersiach amfiteatru. Przy dobrej pogodzie poza czerwonymi skałami Bryce widać też rozciągający się w tle płaskowyż, wyglądający na nieskalany ludzką obecnością. Zastrzeżenie "przy dobrej pogodzie" nie znalazło się tu jednak bez powodu - z uwagi na dużą wysokość aura w Bryce potrafi zmienić się błyskawicznie, a nawet latem temperatura może spaść niemal do zera.


Choć Bryce można zwiedzać z samochodu, warto poświęcić czas na spacer pomiędzy kolejnymi punktami widokowymi (łącznie jest ich pięć: Bryce, Inspiration, Sunset, Sunrise i Fairyland) krawędzią amfiteatru. To niedługa i bezpieczna wędrówka, a daje niepowtarzalne widoki feerii barw skał uzyskanej dzięki związkom żelaza i manganu, odłożonymi w nich nawet 70 milionów lat temu.


Czerwony Kanion to kolejny kanion-nie kanion. Może kiedyś żłobiła go rzeka, ale dawno już jej nie ma. Choć kanion jest po drodze do Bryce, dużo łatwiej docenić go wracając stamtąd. Czerwony Kanion nie jest spektakularny, a wobec powszechności przeczących prawom grawitacji form skalnych w Utah łatwo go po prostu przegapić.


Najciekawszym elementem kanionu, poza dającymi nazwę skałami o krwistoczerwonej barwie, są tunele skalne, którymi wiedzie droga. To namiastka łuków skalnych, które w innych częściach Utah występują bardzo często.


Cedrowe Przełomy, czyli Cedar Breaks, to miejsce bliźniaczo podobne do Bryce. Skalny amfiteatr ma 3 kilometry średnicy i ponad 600 metrów głębokości. Jak zgodnie podkreślają przewodniki, to nie tylko najwyżej położony (krawędź na wysokości ponad 3 tys. m), ale i najbardziej postrzępiony twór geologiczny na obszarze Narodowego Lasu Dixie, czyli całego południowo-zachodniego Utah.


Amfiteatr powstał dzięki istniejącemu w tym miejscu 60 mln lat temu jezioru Claron. Cedar Breaks łączą dwa płaskowyże: Kolorado oraz Markagunt (w którym wyrzeźbiony jest Kanion Syjonu). Podziwiać ten amfiteatr można w zasadzie z jednego miejsca, dokąd turyści już prawie nie docierają. Jest tam zimno i wietrznie. Do Cedar Breaks warto wybrać się choćby z powodu na fantastyczną, krętą drogę przez łagodnie pnące się zbocza porośnięte sosnami (uwaga na sarny!).


Kanion rzeki Virgin nie jest parkiem narodowym, nie ma go na większości map. Jednak gości ma pewnie niemal tak dużo jak Wielki Kanion. Z bardzo prostego powodu - nie da się go ominąć, wracając z Utah do Nevady i dalej do Kalifornii.

Przez sam środek kanionu biegnie autostrada międzystanowa I-15, nazwana na tym odcinku "Veterans Memorial Highway". Po dwa szerokie pasy w obydwie strony, ograniczenie do 60 mil na godzinę (niecałe 100 km/h) i setki ledwie zipiących olbrzymich ciężarówek, które z mozołem pną się w górę kanionu. Na zjazdach z kolei przegrzewają hamulce, dlatego co paręset metrów umieszczone specjalne wysypane piaskiem rampy, na które pozbawiony hamulców truck może bezpiecznie wjechać.


Po przejechaniu kanionu Virgin na południe kończą się monumentalne płaskowyże Utah. Nagle postrzępione żelaziste skały zastępuje płaska jak stół i sucha jak pieprz pustynia Mojave. W tylnym lusterku skały Virgin będą jednak majaczyć niemal do samego Las Vegas.

Informacje praktyczne:

Kraj: Stany Zjednoczone
Waluta: dolar amerykański. 1 USD = ok. 3,15 zł
Język: angielski, w Arizonie bardzo powszechny też hiszpański
Wiza: Polacy potrzebują wizy turystycznej (kat. B), by wjechać na teren Stanów Zjednoczonych. Należy o nią wystąpić w konsulacie w Warszawie. Poza wypełnieniem wniosku i wniesieniem opłaty w wysokości 160 dolarów (512 zł) konieczna jest też rozmowa z konsulem. Wizy najczęściej wydawane są na 10 lat i uprawniają do wielu wjazdów, ale jeden pobyt nie może przekroczyć 90 dni.
Dojazd: Wycieczkę po Utah i Arizonie najłatwiej rozpocząć z Las Vegas. Lotnisko w 2013 r. obsłużyło ponad 41 mln podróżnych, a z Europy loty tam oferują brytyjskie linie Virgin Atlantic Airways oraz British Airways. Z Las Vegas najkorzystniej wypożyczyć samochód, który da nam swobodę podróżowania. Koniecznie trzeba pamiętać o uzupełnianiu paliwa nie na ostatnią chwilę - na górskich drogach stacje benzynowe są oddalone często o kilkadziesiąt kilometrów.
Zakwaterowanie: Poza setkami hoteli w Las Vegas - niezwykle specyficznym mieście, które na pewno nie każdemu przypadnie do gustu - w okolicach kanionów znajdują się dziesiątki hoteli. Przy Wielkim Kanionie Kolorado można znaleźć każdego typu zakwaterowanie - od pól namiotowych przez schroniska po luksusowe hotele. Przy Kanionie Bryce popularne jest centrum z hotelem Best Western. W pobliżu Cedar Breaks warte polecenia jest Brian Head. To jeden z lepszych ośrodków narciarskich w zimie, jednak poza sezonem pusty i malowniczy. Temperatury nawet w maju spadają poniżej zera, śnieg zdarza się jeszcze w czerwcu. W Brian Head znajduje się m.in. świetny hotel Grand Hotel (ceny od ok. 120 dolarów za noc za dwójkę).
Wyżywienie: tego nie ma co planować. Przy drogach w Stanach Zjednoczonych znajduje się mnóstwo małych zajazdów i moteli, gdzie możemy zjeść dobrze i bardzo tanio. Szczególnie warte polecenia są zajazdy w Mt. Carmel Junction, Hatch i przy Bryce Canyon.

fot. Dominik Sipinski

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy