LOT-u nie stać na nowe samoloty
W obecnej sytuacji finansowej LOT nie może sobie pozwolić na zakup nowych samolotów ani ich leasing finansowy - przyznali na posiedzeniu sejmowej komisji prezes przewoźnika oraz odpowiedzialny za spółkę wiceminister skarbu. Mimo to linia szuka nowych maszyn.
Reklama
- PLL LOT nie dysponują obecnie środkami na niezbędne inwestycje, w tym m.in. we flotę - powiedział podczas posiedzenia sejmowej komisji wiceminister skarbu państwa Filip Grzegorczyk.
Potwierdził to prezes linii, Rafał Milczarski.
- Jest jasne, że nie stać nas na zakup lub leasing finansowy samolotów. Nie możemy też liczyć na powtórzenie kredytów eksportowych i wsparcie amerykańskiego ExIm Banku, które LOT otrzymał na zakup boeingów 787 Dreamliner - zaznaczył Milczarski.
Prezes LOT-u dodał jednak, że nie oznacza to rezygnacji z planów rozwoju floty LOT-u. Nowe samoloty mogą trafić do polskiego przewoźnika na zasadzie leasingu operacyjnego. W uproszczeniu różnica polega na tym, że w przypadku leasingu finansowego przez czas trwania umowy linia w ratach spłaca wartość samolotu i potem go przejmuje, podczas gdy w leasingu operacyjnym samolot jest jedynie wykorzystywany przez pewien czas i wraca do właściciela (o ile linia go nie wykupi).
Leasing operacyjny nie wymaga tak dużych depozytów ani zabezpieczeń, jednak na dłuższą metę jest droższy.
- To nie jest ze szkodą dla spółki, ale to inna sytuacja. Jednak nawet leasing operacyjny wymaga odpowiedniej reputacji linii i zdolności finansowania rat - podkreślił Milczarski.
Prezes LOT-u dodał, że w jego ocenie poprzednie decyzje flotowe nie zawsze były podejmowane z korzyścią dla spółki. Przykładem jest pozyskanie szóstego boeinga 787 Dreamliner. LOT odbierał go, będąc w krytycznej sytuacji finansowej. Przez to raty leasingowe są znacznie wyższe, bo leasingodawcy nie byli pewni, czy linia nie straci płynności.
Milczarski krytycznie ocenia też budowę floty regionalnej w oparciu o samoloty brazylijskiego Embraera - w jego ocenie są one niedopasowane do potrzeb przewoźnika. Przypomina jednak, że ta decyzja była związana ze sprzedaży udziałów w Locie linii Swissair.
- Korzystne pozyskanie aktywów, czyli samolotów, jest fundamentem uzyskania rentowności na kolejne lata. W tej chwili jest wiele możliwości, bo dużo linii lotniczych ma zamówione samoloty. Być może uda się pozyskać któreś z tych maszyn, bez całkowicie nowego zamówienia z naszej strony - dodał Milczarski.
Nie wiadomo, o jakiej liczbie samolotów myśli nowy zarząd LOT-u. W czerwcu ubiegłego roku ówczesny prezes Sebastian Mikosz zapowiadał podwojenie wielkości floty przewoźnika. LOT miał do 2020 r. zwiększyć flotę do 70-80 maszyn - dziś linia korzysta z 42 maszyn. Mikosz chciał zwiększyć flotę w każdym segmencie, od samolotów szerokokadłubowych po regionalne turbośmigłowce. Jako najpilniejszą potrzebę zidentyfikowano odrzutowce średniej wielkości (do 150 miejsc) - teraz LOT ma tylko trzy wysłużone boeingi 737-400 w tym segmencie.
Pierwotnie LOT miał zamówić nowe samoloty jeszcze w ubiegłym roku. Teraz zapewne plany rozwoju floty zostaną nieco zmniejszone - świadczą o tym zapowiedzi Grzegorczyka, który oczekuje od zarządu LOT-u urealnienia strategii i odejścia od "wielkomocarstwowości". W pierwszej kolejności zapewne, bez zmian, linia pozyska nowe maszyny średniej wielkości. Mogą to być airbusy A320, boeingi 737 lub ewentualnie mniejsze bombardiery CSeries.