LOT poleciał Dreamlinerem do Barcelony

W rejsie do Barcelony samolot był niemal pełen (w tym również w klasie biznes), natomiast w rejsie powrotnym na pokładzie podróżowały 139 osoby w klasie ekonomicznej i ok. 10 w biznes. LOT wykonuje w sezonie letnim jedno połączenie do Barcelony każdego dnia.

Wyjątkowe połączenia obsługiwał boeing 787-8 o znakach rejestracyjnych SP-LRC.

Na lotnisku w Barcelonie samolot został powitany na stanowisku postojowym salutem wodnym lotniskowej straży pożarnej.

Podczas oczekiwania na przylot samolotu na lotnisku w Barcelonie odbyła się konferencja prasowa oraz prezentacja linii dla lokalnych dziennikarzy i spotterów.

Przed wejściem na pokład pasażerów dziennikarze mogli zwiedzić pokład LOT-owskiego Dreamlinera. Adrian Kubicki, rzecznik prasowy przewoźnika, oprowadził ich po klasie biznes, premium i ekonomicznej. W trakcie prezentacji Kubicki podkreślał zalety podróżowania przez hub LOT-u w Warszawie i opisywał produkt oferowany przez linię.

Szczególnym zainteresowaniem katalońskich gości cieszył się kokpit - piloci z dużą cierpliwością odpowiadali na pytania dziennikarzy i wyjaśniali znaczenie poszczególnych przyrządów.

Dużą ciekawość wzbudził system HUD, czyli przezroczysty wyświetlacz na wysokości oczu pilotów, wykorzystywany jako pomoc zwłaszcza w trakcie lądowania.

W trakcie lotu powrotnego pasażerowie otrzymali posiłki takie same, jak na trasie długodystansowej. W ten sposób LOT chciał zademonstrować swój catering. Do tego w klasie ekonomicznej wyjątkowo serwowane były także alkohole.

W klasie biznes pasażerom zaserwowano na przystawkę carpaccio z wołowiny.

Jednym z dań głównych do wyboru był bardzo delikatny stek.

Z kolei na deser pasażerowie mogli skosztować m.in. doskonałego sernika z kawą. Na pokładzie Dreamlinerów załoga może przyrządzić kawę z ekspresu ciśnieniowego, dzięki czemu można delektować się bardzo dobrym espresso czy latte, a nie tylko kawą rozpuszczalną, jak w starszych modelach.

Przy doskonałych warunkach pogodowych lot przebiegał bardzo płynnie i bez turbulencji, a przelot do Warszawy trwał nieco krócej niż zaplanowano w rozkładzie.