Gość Pasażera: Rafał Milczarski (LOT)

8 czerwca 2016 12:04
41 komentarzy
Nowe samoloty na początku 2017 r., koncentracja na trasach dalekowschodnich i trwałe odzyskanie rentowności - to plany prezesa LOT-u Rafała Milczarskiego, który udzielił wywiadu Pasazer.com.
Reklama
Milczarski został prezesem LOT-u pod koniec stycznia i dotąd nie udzielał obszernych wywiadów mediom. Pasazer.com publikuje obszerną rozmowę z szefem przewoźnika jako jeden z pierwszych. Z Rafałem Milczarskim podczas szczytu Star Alliance w Zurychu rozmawiał redaktor prowadzący Pasazer.com, Dominik Sipinski.

W rozmowie Milczarski zdradza m.in. plany rozwoju floty. Przyznaje, że LOT przede wszystkim potrzebuje samolotów średniej wielkości, czyli o ok. 150 miejscach. Toczą się już zaawansowane rozmowy z firmami leasingowymi i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwsze nowe maszyny rozpoczną loty w polskich barwach już w I kwartale 2017 r.

Dodaje też, że zakup nowych samolotów ma ścisły związek z planami rozwoju siatki połączeń. Milczarski podkreśla, że LOT jest już przygotowany do dynamicznego rozwoju, ale by go zrealizować, potrzebuje m.in. właśnie nowych samolotów.

Prezes LOT-u zapowiada też uruchomienie sprzedaży na nowym kierunku dalekodystansowym w ciągu ok. dwóch tygodni - najprawdopodobniej będzie to Seul. Potwierdza, że linia nadal będzie stawiać na kierunek wschodni, a priorytetem będzie rozwój hubu w Warszawie. Milczarski nie wyklucza jednak otworzenia pojedynczych tras z polskich portów regionalnych. Podkreśla też, że LOT wspiera ideę budowy Centralnego Portu Lotniczego.

W wywiadzie Milczarski przyznaje, że LOT potrzebuje partnera strategicznego, ale jednoznacznie wyklucza prywatyzację spółki i utratę kontroli nad nią przez państwo.

Pasazer.com: Panie prezesie, jakie były dla pana i dla LOT-u pierwsze miesiące po objęciu przez pana stanowiska? W jakiej sytuacji jest teraz firma?

Rafał Milczarski: Firma obecnie się rozwija, ale jednocześnie jest na etapie przygotowania do jeszcze bardziej intensywnego rozwoju. Jesteśmy jak tygrysek, bo jeszcze nie tygrys – przygotowani do skoku, który ma polegać na tym, żeby zawalczyć wreszcie o polski rynek. Przez ostatnich osiem lat zatrzymaliśmy się w zasadzie na bardzo podobnej liczbie przewiezionych pasażerów, podczas gdy rynek rósł o 10 lub nawet więcej procent rocznie. To jest niestety najlepszy przepis na porażkę. Nie da się funkcjonować na rynku, nie zwracając uwagi na szanse, które się na nim pojawiają, i ich nie wykorzystując. Pasażerowie potrzebują dogodnego produktu. Jeśli nie dostaną go od nas, to skorzystają z innej firmy, która im ten produkt zaproponuje. W Polsce pojawiły się inne firmy, nasi bardzo silni konkurenci, którzy zdobyli polski rynek i serca naszych pasażerów. My teraz musimy o te serca i umysły zawalczyć.


Pasazer.com: Przyszedł pan do LOT-u w momencie, gdy przynajmniej ramowa strategia linii na kolejne lata była już opracowana. Jak pan ocenia te plany, które zastał pan, przychodząc do firmy?

Rafał Milczarski: Te plany wymagają modyfikacji. Strategia zakładała na przykład pozyskiwanie samolotów poprzez zakup, tymczasem nie jesteśmy firmą, która ma ogromne wolne środki i może sobie na to pozwolić. Są natomiast sprawdzone na rynku rozwiązania, które nam, tak, jak i każdej innej firmie, mogą pomóc w rozwoju. Mówię o leasingu operacyjnym, czyli o formule, która sprawdziła się w przypadku innych linii lotniczych i mam nadzieję, że sprawdzi się również w przypadku LOT-u.

Pasazer.com: Mówi pan o samolotach, a co jeśli chodzi o siatkę? Były plany nowych tras krótko- i długodystansowych - czy zostaną one zmienione?

Rafał Milczarski: Panie redaktorze, jeśli mówię o samolotach, to mówię też o siatce. Samolotów nie kupuje się po to, by stały na płycie lotniska, tylko po to, żeby latały. Generalnie wiemy, w jakich kierunkach LOT powinien się rozwijać, bo mamy konkretną geograficzną skłonność. Dla naszego regionu Europy Środkowo-Wschodniej możemy budować niezły hub zarówno na trasach do Azji jak i na transatlantyckich. Dla większości krajów Europy Zachodniej jesteśmy natomiast doskonałą linią lotniczą na trasach do Azji.

Pasazer.com: Czyli nowe trasy dalekodystansowe to głównie wschód?

Rafał Milczarski: Faktycznie jest tak, że kierunek wschodni był do tej pory zaniedbany przez LOT i rozwijany w bardzo erratyczny sposób. Połączenia były otwierane i zamykane według słusznych lub niesłusznych przesłanek. Chcemy, żeby ten rozwój był systematyczny. Będziemy też rozwijać połączenia atlantyckie. Już w tym roku zwiększyliśmy częstotliwość rejsów do Ameryki Północnej.

Pasazer.com: Czy Seul i Bangkok to aktualne propozycje?

Rafał Milczarski: Jedna z tych tras ruszy jeszcze w tym roku i niebawem będziemy ją ogłaszać. Czekamy jeszcze jednak na ostatnie zgody regulacyjne. Za około dwa tygodnie powinniśmy być gotowi do rozpoczęcia sprzedaży.

Pasazer.com: Oferty pracy dla station managera w Seulu nie są przypadkowe?

Rafał Milczarski: [śmiech] Jesteśmy racjonalną spółką i oczywiście może pan z tego wyciągać pewne wnioski.

Pasazer.com: Poprzedni zarząd planował podwojenie wielkości floty. Czy to aktualny plan? Ilu nowych samolotów potrzebuje LOT?

Rafał Milczarski: Odpowiednia flota to najważniejsze narzędzie w rozwoju siatki połączeń i oferty. W przyszłym roku obieramy dwa nowe Dreamlinery w wersji 787-8. Bardzo cieszymy się z dostawy tych nowych samolotów. Oczywiście zwiększenie floty szerokokadłubowej wiąże się z rozwojem floty wąskokadłubowej. Podczas szczytu IATA w zeszłym tygodniu odbyliśmy kolejną serię rozmów z producentami samolotów oraz z leasingodawcami, od których być może będziemy pozyskiwać nowe maszyny. Wkrótce będziemy podejmować decyzje w tym zakresie. Będę też pewne zmiany w naszej obecnej flocie, bo będziemy stopniowo wycofywać embraery 170.

Pasazer.com: W czym upatruje pan szansy na rozwój hubu w Warszawie?

Rafał Milczarski: Między Europą Wschodnią a Zachodnią jest poważna nierównowaga pod względem oferty lotniczej. Wschód rozwija się szybciej, nie tylko pod względem gospodarczym, ale również jeśli chodzi o rynek lotniczy. Dlatego wydaje mi się, że jest potencjał i potrzeba stworzenia silnego regionalnego hubu. Powinien on znajdować się w największym i najlepiej położonym kraju tego regionu, czyli Polsce.

Pasazer.com: Jak postrzega pan konkurencję ze strony Ryanaira i Wizz Aira?

Rafał Milczarski: Bardzo szanuję naszych konkurentów, bo udało im się osiągnąć to, czego my nie osiągnęliśmy, czyli zanotować duży wzrost na rynku, który kiedyś należał niemal wyłącznie do nas. Rynek nie znosi próżni i szanse, których nie wykorzystał LOT, wykorzystali inni. Ale my wciąż mamy możliwości rozwoju. Polski rynek będzie rósł, więc musimy skupić się na tym, by jak największa część tego wzrostu została przez nas wykorzystana.

Pasazer.com: Czy będzie pan próbował odebrać Ryanairowi pozycję lidera pod względem liczby pasażerów przewożonych w Polsce?

Rafał Milczarski: Nie definiujemy sukcesu tym, czy będziemy linią numer jeden, dwa czy trzy, tylko naszą rentowności. Nie chcemy rosnąć dla samego wzrostu, ale dlatego, że wraz ze wzrostem możemy poprawić naszą zyskowność i dopiero w ten sposób osiągnąć optymalny dla nas rozmiar. W tej chwili konkurujemy na rynku z flotą, która nie pozwala nam na efektywną rywalizację. Z różnych powodów historycznych dziś tam, gdzie inni latają boeingami 737-800, my latamy embraerami 195.

Pasazer.com: W którym segmencie floty LOT ma największe potrzeby związane z pozyskaniem nowych samolotów?

Rafał Milczarski: Mamy fantastyczną flotę regionalną, ale brakuje nam samolotów w segmencie powyżej 150 miejsc. To obszar, na którym się skupiamy.

Pasazer.com: Czy któryś z producentów ma większe szanse niż inni?

Rafał Milczarski: Każdy model ma z naszej perspektywy swoje wady i zalety, a konkurencja między nimi jest coraz ostrzejsza. Sytuacja na całym rynku lotniczym zmienia się w niespotykanym do tej pory tempie, a to tworzy na rynku nisze, które jakoś muszą zostać zapełnione – jedną z nich jest na przykład nisza dla bombardiera CSeries. Naszą decyzję co do rozwoju floty podejmiemy w oparciu o kalkulację kosztów dla całego okresu leasingowego. Na ostateczny wybór wpływ będzie miała również gotowość producentów do wsparcia linii w zakresie na przykład obsługi technicznej czy szkolenia załóg. Jesteśmy w strategicznym momencie, a decyzja, którą teraz podejmiemy, będzie rzutowała na przyszłość LOT-u przez następną dekadę lub dwie. Dlatego musi ona zostać podjęta w ekstremalnie ostrożny sposób.

Pasazer.com: Sam pan przyznał, że rozwój floty to pilna potrzeba. Kiedy więc możemy spodziewać się decyzji?

Rafał Milczarski: Decyzja zostanie podjęta w najbliższym czasie. Zakładamy, że pierwsze nowe samoloty pojawią się we flocie w I kwartale 2017 r.

Pasazer.com: Jak przebiega proces poszukiwania inwestora i jakie są priorytety LOT-u w tym zakresie?

Rafał Milczarski: LOT potrzebuje dobrego partnera, ale nie takiego, który przejmie kontrolę nad spółką. Potrzebujemy partnera, z którym, oprócz połączenia kapitałowego, będziemy także dopasowani strategicznie, by wzajemnie rozwinąć swój biznes.

Pasazer.com: Jakie są cele LOT-u pod względem liczby pasażerów i rentowności?

Rafał Milczarski: Nasz budżet na ten rok zakłada co najmniej 125 mln zł zysku na działalności podstawowej. Wynik netto jest bardzo trudny do przewidzenia, bo w dużej mierze zależy od wahań kursów walut. Dlatego w tej branży wyniki netto nie są najbardziej wymiernym wskaźnikiem.

Pasazer.com: Poprzednie władze spółki przekonywały, że LOT tylko w niewielkim stopniu korzysta z niższych cen paliw, bo równoważy je wzmocnienie dolara. Czy to prawda i czy LOT płaci w tym roku za paliwo mniej niż rok temu?

Rafał Milczarski: Oczywiście płacimy mniej, ale najważniejsza jest odpowiedź na pytanie czy chcemy być graczem dużo ryzykującym, który teraz korzysta z niskich cen, ale akceptuje ryzyko ich nagłego wzrostu, czy graczem racjonalnym, który chce się przed wzrostem cen realnie zabezpieczyć. Raczej skłaniałbym się ku temu drugiemu typowi. W latach 2008-2009 LOT miał zakontraktowane dwa razy więcej paliwa niż potrzebował, skąd wzięło się wiele problemów spółki odczuwalnych do dzisiaj. Ale to był hazard, a nie hedging. My zajmujemy się hedgingiem, nie hazardem.

Pasazer.com: Jak ocenia pan pojawiający się pomysł budowy Centralnego Portu Lotniczego?

Rafał Milczarski: Bardzo mocno wspieramy ten pomysł. Miałby on znaczenie strategiczne nie tylko dla LOT-u, ale dla całego sektora lotniczego w Polsce, a także dla polskiej gospodarki. Obecne lotnisko w Warszawie ma duże ograniczenia. Ma niewielką zdolność obsługi lotów nocnych i nie da się zbudować drugiego pasa startowego z uwagi na złą lokalizację autostrady i linii kolejowej. Celowo mówię o drugim pasie startowym, bo obecne dwa się przecinają, nie można więc w pełni wykorzystać potencjału każdego z nich. Także obecny wpływ lotniska na hałas w mieście jest bardzo duży – to jedno z lotnisk położonych najbliżej centrum miasta.

Pasazer.com: Czy LOT wróci na lotniska regionalne?

Rafał Milczarski: Nie wykluczam uruchomienia pewnych tras, ale naszym nadrzędnym planem jest rozwój jako linia sieciowa. Dlatego przede wszystkim będziemy się koncentrować na rozwoju naszej sieci.

Pasazer.com: Dziękuję za rozmowę.

rozm. Dominik Sipinski
fot. PLL LOT

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
lysypiotr76 2016-08-26 18:45   
lysypiotr76 - Profil lysypiotr76
Prezes PLL ,, LOT '' Rafał Milczarski przedstawi strategię narodowego przewoźnika na najbliższe lata podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy w dniach 6-8 września.
lysypiotr76 2016-06-15 16:36   
lysypiotr76 - Profil lysypiotr76
demar - naprawdę wierzysz, że LOT wybierze inne samoloty niż Boeing ?
demar 2016-06-15 10:00   
demar - Profil demar
@gość_f225b: Moim zdaniem pracy dla siódmego i ósmego B787-8 w przyszłym roku nie zabraknie. ICN powinien wystartować jeszcze w tym roku, w przyszłym (2017) prawdopodobnie coś nowego w USA oraz coraz realniej wygląda SZX (lub coś innego w Chinach na południe od PEK). Poza tym należy zwiększać liczbę rotacji (np. do PEK przydałoby się co najmniej 5-6 w tygodniu).

A330-900neo to najlepsza opcja uzupełnienia floty w terminie 3-6 lat (2018 może być jeszcze za wcześnie, ale 2019 i 2020 wyglądają realnie). Zamówienie wystarczy na rok czy dwa wcześniej (flota będzie miała już 8x B787-8), tym bardziej, że dużo sztuk zamówiły firmy leasingowe. Czy 8 sztuk? Ja napisałem o 4-6x, dostawy rozłożone na kilka lat - w konfiguracji nastawionej bardziej na premium i economy to mogłoby mieć sens; w dalszych latach mogłyby obsługiwać np. odległe czartery. Należy też pamiętać o tym, że mniej więcej 6x A330-900neo kosztuje tyle co 5x B787-9, a to spora różnica.

Po roku 2020 zakup B787-10 skonfigurowanego bardziej biznesowo na pewno pomógłby nie tylko odbudować prestiż marki LOT (i marketing), ale zapewniłby wysoki poziom konkurencyjności.

@lysypiotr76: nie martwi mnie fakt amerykańskich samolotów. Uważam, że LOT powinien sięgać po to co najlepsze dla niego, a nie producentów. Ze stajni Airbus warto pomyśleć o A330-900neo oraz A321neo. Nawet A320neo już nie ma aż tak dużej przewagi konkurencyjnej. Natomiast od Boeing B787-10 za 6-8 lat.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy