South African Airways na skraju bankructwa
Rosnące długi, wezwania do zapłaty ze strony wierzycieli i brak środków finansowych, by spełnić te żądania stawiają pod znakiem zapytania przyszłość drugiego największego przewoźnika Afryki.
Reklama
Sytuacja finansowa linii lotniczej nie należała do najlepszych już od dłuższego czasu. Jednak ostatnio pogorszyła się na tyle, że lokalna gazeta "Business Day Life" informuje o możliwym bankructwie narodowego przewoźnika Republiki Południowej Afryki. Spekulacje podsyciło odejście ze spółki głównej rewident, Yakhe Kwinana, która w uzasadnieniu decyzji stwierdziła, że ewentualna likwidacja linii lotniczej zaszkodzi jej karierze zawodowej. To właśnie Kwinana jest posądzana o niegospodarność, w tym o akceptowanie wątpliwych finansowo umów przewoźnika, których rezultatem jest wzrost kosztów funkcjonowania.
W ostatnich tygodniach linie South African Airways nie zapłaciły lub istnieje ryzyko, że nie zapłacą szeregu zaległych zobowiązań finansowych, w tym pożyczki w wysokości 18 mln dolarów, której natychmiastowej spłaty dopomina się Standard Bank of South Africa.
Rejestr Przedsiębiorców z Hongkongu dał linii czas do 6 września na przedstawienie raportu finansowego. Przekroczenie tego terminu spowoduje odebranie przewoźnikowi prawa do lotów do tego miasta. Problem w tym, że nawet gdyby przewoźnik złożył do tego czasu raport, to na jego podstawie zostałby uznany za firmę nierentowną i tym samym i tak straciłby prawo do lotów do Hongkongu.
Aby oddalić widmo bankructwa, SAA potrzebują natychmiastowej pożyczki w wysokości 350 mln dolarów. Linia w 2014 r. straciła 141 mln dolarów, za rok 2015 jeszcze nie podliczyła straty. Tymczasem rząd RPA w osobie ministra finansów Pravinaa Gordhanaa odmówił udzielenia gwarancji finansowych linii do czasu wyłonienia nowego zarządu. W ostatnich czterech latach linie miały siedmiu prezesów.
W przypadku South African Airways przez lata nie podejmowano decyzji o odnowieniu floty. W rezultacie teraz przewoźnik lata mało ekonomicznymi samolotami airbus A340. Posiadane przez przewoźnika samoloty są wykorzystywane mało efektywnie, w większości długodystansowych kierunków po osiągnięciu portu docelowego są zaparkowane przez cały dzień w oczekiwaniu na rejs powrotny.
W tej chwili reforma linii lotniczych wymaga znacznego dokapitalizowania. Najbardziej logicznym posunięciem byłaby prywatyzacja SAA, jednak na tę opcję niechętnie patrzy obecny rząd prezydenta Zumy. Konieczne są także cięcia w siatce kierunków dystansowych - jak sugerują eksperci, przewoźnik powinien ograniczyć się jedynie do lotów do Nowego Jorku, Waszyngtonu, Londynu oraz Frankfurtu.