Bliżej Świata: Seul w 24 godziny

5 listopada 2016 11:05
8 komentarzy
Licząca niemal 12 mln mieszkańców metropolia jest dziś jednym z najważniejszych centrów finansowych i kulturalnych w Azji. Od października do Seulu bezpośrednio z Warszawy lata LOT, a my przekonaliśmy się, że da się go zwiedzić w 24 godziny. 
Reklama
Koreańska stolica to miasto o bardzo bogatej, liczącej 2000 lat historii. Mimo że wiele z jego zabytków bezpowrotnie przepadło w wirze licznych wojen i politycznych wstrząsów, ciągle oferuje odwiedzającym wspaniałe pałace i świątynie.
Na każdym kroku tradycja miesza się silnie z nowoczesnością. Tuż obok starych, drewnianych pawilonów wyrosły drapacze chmur zaskakujące oryginalnymi rozwiązaniami architektonicznymi. Mieszczą się w nich biura znanych na całym świecie południowokoreańskich gigantów: Samsunga, LG, Hymaxa, Daewoo, Hyundaia czy Mando.


Swą atrakcyjność Seul zawdzięcza jednak przede wszystkim wyjątkowemu położeniu: to jedno z nielicznych na świecie wielkich miast położonych jednocześnie nad morzem i u podnóża wysokich gór, które widać na horyzoncie niemal z każdego zakątka koreańskiej stolicy.


Seul posiada tanią i znakomicie funkcjonującą komunikację, zaskakująco czyste ulice i wyjątkowo ciekawych świata mieszkańców. Nawet w czasie krótkiej wizyty w tej ogromnej metropolii z łatwością możemy poznać lokalne tradycje, skosztować wspaniałej kuchni, zrobić zakupy w jednym z niezliczonych centrów handlowych lub na typowych ulicznych tragach, a wieczorem także poczuć wibrującą energię w słynnych barach karaoke.

Przez miasto w szacie hanbok

Chcąc się wyróżnić z tłumów turystów odwiedzających Seul warto zacząć dzień od wizyty w jednym ze sklepów wypożyczających tradycyjne koreańskie stroje, czyli hanboki. Już sam dobór odpowiednich ubrań będzie przednią zabawą. Hanbok składa się z dwóch podstawowych elementów: wiązanej w pasie bluzy z długim rękawem (jeogori) oraz workowatych spodni dla panów (paji) lub długiej spódnicy dla pań (chima). Do tego dochodzą obowiązkowe dodatki: ozdobne kołnierze i wstążki, specjalne spinki do włosów, wielkie kapelusze i jedwabne buty z kwiecistymi haftami.


Krój i kolor hanboka oraz jakość materiałów, z których został wykonany odzwierciedlały w przeszłości status społeczny danej osoby. Paradoksalnie jednak ludzie ubodzy znajdowali się w uprzywilejowanej sytuacji, gdyż ich proste odzienie przynajmniej dziś wydaje się znacznie bardziej komfortowe od pięknie zdobionych, ale bardzo niewygodnych szat zamożnych.

Obecnie Koreańczycy używają tradycyjnych strojów tylko przy specjalnych okazjach. Jedną z nich są niezwykle uroczyście obchodzone w Korei sześćdziesiąte urodziny. A turyści z Polski? Przebrani w hanboki będziemy wyglądać zabawnie i wzbudzimy spore zainteresowanie na ulicach Seulu. Starsze panie uraczą nas szczerym uśmiechem, zaś koreańska młodzież za wszelką cenę będzie chciała mieć z nami choć jedno zdjęcie!

Urok dawnych pałaców

Odpowiednio ubrani możemy skierować się do pałacu Changdeokgung. To jeden z pięciu zabytkowych kompleksów tego typu w Seulu i zarazem najokazalsza ze starych siedzib królewskich. Pałac został wzniesiony na początku XV w. w czasach dynastii Joseon. Parokrotnie niszczony, odbudowywany i powiększany do dziś wzbudza zachwyt.

Kompleks przez bardzo długi czas pełnił oficjalne funkcje. Do 1868 r. był siedzibą rządu, zamieszkiwał go także zmuszony przez Japończyków do abdykacji ostatni cesarz Sunjong, to tutaj wreszcie zmarła w 1989 r. Yi Bangja, żona ostatniego regenta, księcia Yi Una, a wraz z nią przeszła do historii imperialna Korea.


Dziś tuziny pięknie odnowionych pałacowych budynków i pawilonów zwracają uwagę kunsztem misternie wyciętych w drewnie dekoracji, bogactwem kolorowych ornamentów i okazałymi figurami smoków stojących na ich straży. Całość z niezwykłą harmonią komponuje się z krajobrazem Seulu. Faliste dachy wyglądają naturalnie na tle otaczających koreańską stolicę gór, a pałacowe ogrody potęgują uczucie ładu i spokoju.

Największe wrażenie robi oczywiście oficjalna część Changdeokgung z majestatyczną salą tronową, ale można zajrzeć tu także do prywatnych biur i cesarskich apartamentów czy pawilonów zamieszkiwanych niegdyś przez dworzan.


Komu mało wrażeń, powinien udać się do otoczonego masywnym murem pałacu Gyeongbokgung. Wtopiony w centrum miasta kompleks wyróżnia się rozmachem, w którym go wzniesiono i przypominającym chińskie pałace stylem architektonicznym. Na jego terenie znajduje się ponadto interesujące Muzeum Folkloru, a po trudach zwiedzania można poszukać nieco spokoju w rozległym parku.

Trudny żywot palacza

Opuszczając stare pałace nie trudno zauważyć, że mieszkańcy Seulu nadzwyczajnie dbają o czystość swojego miasta. I rzeczywiście na ulicach koreańskiej stolicy nie tylko rzadko zobaczymy jakiekolwiek śmieci, ale na próżno szukać także na nie koszy. To efekt prowadzonego od dłuższego czasu powszechnego programu segregacji odpadów. Chodzi tu jednak nie tyle o modną ekologię, co zwykły pragmatyzm. Koreańczycy słusznie uznali, że niewielkie terytorium ich państwa nie będzie w stanie pomieścić rosnących hałd śmieci, więc zaczęli przetwarzać wszystko, co się da. Zamiast wyrzucać odpadki do ulicznych koszy, zabierają je do domu i starannie segregują.


Seul nie jest również przyjazny palaczom. W całej stolicy obowiązuje zakaz palenia w miejscach publicznych. Przypominają o tym natrętnie tysiące znaków namalowanych na ulicach, chodnikach i ścianach budynków. Każdy kto wbrew temu paraduje z papierosem musi liczyć się z mandatem w wysokości 100 tys. wonów (ok. 350 PLN). Nawet turyści nie mogą w tej sprawie liczyć na litość ze strony policji. Nieliczni śmiałkowie chowają się w mniejszych uliczkach lub na tyłach biurowców i nerwowo zaciągają się papierosowym dymem w nadziei uniknięcia finansowych nieprzyjemności.

Nie tylko kimchi

Czas zajrzeć na koreańskie stoły. Króluje na nich kimchi - symbol miejscowej kuchni i zarazem niezbędny element każdego posiłku. Te sfermentowane warzywa przygotowuje się najczęściej z pekińskiej kapusty, rzodkwi, papryki chili, czosnku, cebuli, ogórka i rzepy. Do specjalnej zalewy dodaje się ziaren sezamu, różnych przypraw i cukru. Istnieją niezliczone sposoby przygotowania kimchi. W zasadzie każda gospodyni posiada własną recepturę.


Kimchi to oczywiście nie jedyna koreańska specjalność. Równie popularny jest bibimbap, czyli ryż podawany z przeróżnymi dodatkami mięsnymi i warzywnymi, które następnie należy dokładnie ze sobą wymieszać wraz z odpowiednimi sosami. Danie jest bardzo proste, ale jednocześnie genialne w smaku. W Korei nie będą też narzekać smakosze ryb i owoców morza, których podaje się tu pod dostatkiem, a co odważniejsi mogą skosztować gotowanych ślimaków, tłustych larw jedwabników, a nawet psiego mięsa…

Pod względem smaku i różnorodności serwowanych potraw kuchnia koreańska plasuje się gdzieś pomiędzy chińską i japońską, zresztą z obu tych kulinarnych kultur sporo w przeszłości zaczerpnęła.


Koreańczycy, podobnie jak większość Azjatów, do jedzenia używają pałeczek. Różnicę stanowi jednak fakt, że jako jedyni preferują metalowe. W przeciwieństwie do drewnianych są one łatwe do umycia, nie przenikają smakami potraw i mogą służyć właścicielowi przez wiele lat. Dla obcokrajowców opanowanie sztuki posługiwania się metalowymi pałeczkami wymaga jednak więcej wysiłku. Przy niewprawnej ręce jedzenie łatwo zsuwa się z metalu lądując na naszym ubraniu.


Po obfitym posiłku czas na drinka. Najlepiej na ulicy. W Seulu bez trudu trafimy na obwoźne bary aktywne zwłaszcza wieczorami przy ulicach handlowych. Niech pozory nie mylą. Na niewielkim wózku znajdziemy wszystko, co jest potrzebne do przygotowania dowolnego koktajlu. Barman z wielką wprawą szykuje pożądany napój mieszając jego składniki w plastikowym woreczku. Wystarczy zwykła rurka i już możemy delektować się ulubionym drinkiem.


Intensywny dzień w koreańskiej stolicy warto zakończyć na górującej nad miastem N Seoul Tower. Jedna z najwyższych wież w Azji liczy sobie niemal 237 m wysokości i została zbudowana na szczycie góry Namsan (243 m n.p.m.). Dogodne położenie gwarantuje wspaniałą panoramę rozświetlonego setkami tysięcy świateł Seulu. Przy dobrej pogodzie można stąd sięgnąć wzrokiem aż na terytorium Korei Północnej.

Informacje praktyczne:

Kraj: Korea Południowa

Przekraczanie granic: Polacy odwiedzający Koreę Południową w celach turystycznych nie potrzebują wizy. Wystarczy wypełnić krótką deklarację celną (którą otrzymamy jeszcze w samolocie). Bez wizy na terenie Korei Południowej można przebywać do 90 dni.

Transport: Bezpośrednie loty z Warszawy do Seulu oferują Polskie Linie Lotnicze LOT. Rejsy odbywają się trzy razy w tygodniu w poniedziałki, środy i soboty, zaś powroty z koreańskiej stolicy odpowiednio we wtorki, czwartki i niedziele.

Lotnisko: Większość lotów międzynarodowych ląduje na lotnisku Incheon (IATA: ICN) znajdującym się 48 km na zachód do Seulu. Do centrum miasta można dotrzeć samochodem w ok. 60-70 minut lub szybkim pociągiem AREX w 43-53 minuty (w zależności od typu pociągu). Loty krajowe i wybrane rejsy do Chin, Japonii i na Tajwan odbywają się z lotniska Gimpo (IATA: GMP) położonego bliżej koreańskiej stolicy.

Waluta: Won południowokoreański (KRW), który dzieli się na 100 dzonów. Wartość 100 KRW wynosi obecnie ok. 0,35 PLN. Nie ma żadnych problemów z płatnościami kartami kredytowymi i debetowymi wydanymi w Polsce. Co ciekawe, do realizacji transakcji nie jest wymagany ani PIN do karty, ani też podpis jej posiadacza.

Czas: + 7 godzin względem czasu polskiego

fot. Marek Stus

Autor pragnie serdecznie podziękować Polskim Liniom Lotniczym LOT, dzięki którym powstał niniejszy tekst

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
gość_7ee55 2016-11-08 22:58   
gość_7ee55 - Profil gość_7ee55
gość_a081f; Dzięki i miłego pobytu!
gość_45372 2016-11-08 15:43   
gość_45372 - Profil gość_45372
Siedzę na lotnisku w Warszawie. Godzinę temu przylecialem z Seulu. Dziś było lepiej bo tylko kilka miejsc było wolnych w economy. W premium zajętych chyba 6. Ale business wolny. Jak tak dalej pójdzie trzeba będzie zamknąć trasę jak Hanoi. Jeżeli chodzi o sam lot to 6/10. Brak menu do wyboru, zmęczone nieusmiechniete stewki. U prywaciarza by to nie przeszło.
gość_c5533 2016-11-07 07:35   
gość_c5533 - Profil gość_c5533
Czyżby reklama LOTu bo samoloty latają półpuste? Jak wy chcecie konkurować z azjatami na trasach do Europy? Oni są przyzwyczajeni do znacznie wyższego standartu niż oferuje LOT, np. Singapore, Japan lub Korean Airlines. Porównajcie klasę ekonomiczną w 787 Japan Airline i LOT. Co wolicie, 8 czy 9 siedzeń w rzędzie? Nie mówiąc już o obsłudze w samolocie. Wiem co piszę bo miałem przyjemność tą linią lecieć i to w 787 tak więc nie porównuję 787 z 747 lub 380. Jeszcze daleka droga przed LOTem zanim nauczą się odpowiednio traktować pasażera ale lepiej niech się tego uczą szybko bo konkurencja nie będzie czekać całe wieki. Niech się dobrze zastanowią jaki układ siedzeń zrobią w nowych 787 bo jak znowu 3x3x3 to wiele ludzi wybierze konkurencję.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy