easyJet nie rezygnuje z Wielkiej Brytanii
W przeciwieństwie do Ryanaira easyJet na razie nie wystraszył się Brexitu. W kolejnych 12 miesiącach połowa wzrostu linii ma pochodzić z rynku brytyjskiego.
Reklama
- W przyszłym roku prawie połowa wzrostu easyJet będzie miała miejsce w Wielkiej Brytanii. Przewidujemy także, iż znaczący wzrost odnotujemy w Szwajcarii, Francji i we Włoszech - powiedziała Carolyn McCall, prezes easyJeta, przy okazji publikacji rocznych wyników finansowych spółki za okres od października 2015 r. do września 2016 r.
W prezentacji dla analityków przewoźnik podkreślił, że obrona pozycji numer jeden pod względem udziału rynkowego w Wielkiej Brytanii (a także w Szwajcarii) jest priorytetem. Nie powinno być trudno, bo Ryanair - największy konkurent easyJeta - zapowiedział, że w obliczu niepewności związanej z planowanym opuszczeniem Unii przez Wielką Brytanię, niemal zupełnie zahamuje rozwój na tym rynku.
W tej chwili easyJet ma 20-proc. udział w brytyjskim rynku i bazuje w tym kraju 140 samolotów. Jest liderem pod względem przewożonej liczby pasażerów m.in. w Londynie-Gatwick i Luton, Edynburgu, Bristolu i Belfaście. Ma też wiodącą pozycję na trasach między Anglią a Szkocją.
easyJet zamierza wzmacniać w kolejnych dwunastu miesiącach bazy w Londynie-Luton i Gatwick, Manchesterze, a także Wenecji, Amsterdamie i Berlinie.
Celem przewoźnika jest też wzmocnienie nieco słabszej dotąd pozycji we Francji. Zamierza m.in. wzmacniać bazę w Paryżu-CDG poprzez rozwój siatki połączeń krajowych.
Przewoźnik nie ma niestety żadnych dobrych wiadomości dla pasażerów z Polski. Podkreśla, że jego rynkiem docelowym pozostaje Europa Zachodnia. Pasażerowie z Polski muszą zadowolić się zapowiadanym dynamicznym rozwojem w Berlinie-Schonefeld oraz liczyć na nowe trasy do Polski, skierowane jednak przede wszystkim dla zagranicznych turystów.