Gość Pasażera: Jarosław Jeschke (Small Planet)

6 grudnia 2016 09:25
1 komentarz
Mimo wielu wyzwań linie Small Planet Airlines zwiększyły w 2016 r. liczbę przewiezionych pasażerów. W rozmowie z Pasazer.com prezes spółki, Jarosław Jeschke, zapowiada rozwój nie tylko w Polsce, ale też na Litwie, w Niemczech i w Azji.
Reklama
W rozmowie z Dominikiem Sipinskim z Pasazer.com prezes Small Planet Airlines w Polsce, Jarosław Jeschke, zdradza, że w tym roku linia przewiezie ok. 1,2 mln pasażerów - to więcej niż rok temu. Wzrost udało się osiągnąć mimo wielu wyzwań - zarówno zewnętrznych, związanych z sytuacją geopolityczną w krajach docelowych, jak i wewnętrznych.

Spółka w tym roku przeszła głębokie zmiany, które były dużym wyzwaniem organizacyjnym. Jeschke przypomina, że Small Planet Airlines dokonały wymiany kabin we wszystkich samolotach, jako pierwsze w Polsce zamontowały system dostępu do intranetu w locie, a także wdrożyły do floty pierwsze większe samoloty airbus A321. Dzięki tym zmianom linia może zaoferować większy komfort lotu, a także większą elastyczność touroperatorom.

Taka elastyczność jest w cenie, bo z uwagi na zmienną sytuację geopolityczną touroperatorzy i pasażerowie coraz częściej dokonują rezerwacji i zmian w ostatniej chwili. To kolejne wyzwanie operacyjne dla linii - Jeschke tłumaczy, że uruchomiona w tym roku sprzedaż biletów bezpośrednio do pasażęrów to jedna z metod zmniejszania ryzyka (choć stanowi tylko 5 proc. oferty).

Prezes Small Planet Airlines zdradza też plany rozwoju linii na rynkach międzynarodowych. Najważniejsze pozostaną rynki rodzime - Polska, Litwa i od tego roku Niemcy - ale zarówno Europa Zachodnia, jak i zimą Azja są coraz ważniejsze. Podczas niskiego sezonu w Europie samoloty Small Planet latają m.in. w Kambodży, Indiach i Arabii Saudyjskiej.

Pasazer.com:
Panie prezesie, to był chyba ciężki rok dla czarterów? Zamachy, wzrost popularności polskich kurortów, konkurencja linii niskokosztowych...

Jarosław Jeschke: Każdy rok dla branży czarterowej to pewnego rodzaju wyzwanie, ale niewątpliwie ten rok dla wszystkich związanych z sektorem outgoingowym [wyjazdami turystów Polskich za granicę - red.] - touroperatorami, liniami czarterowymi - jest szczególnie wymagający. Przede wszystkim od dwóch-trzech lat mamy do czynienia z niezwykle skomplikowaną sytuacją geopolityczną, powiązaną w niektórych krajach ze zwiększonym zagrożeniem terrorystycznym. To wpływa na brak pozytywnej atmosfery do planowania wyjazdów, a także ograniczenia wachlarza kierunków. Dotyczy to krajów bardzo popularnych wśród polskich turystów, takich jak Turcja czy Egipt. Kraje te są zastępowane przez Grecję czy Hiszpanię. Jednak touroperatorzy mają trudności w zapewnieniu takiej samej liczby miejsc w hotelach, a turyści są mniej skłonni do wyjazdu do droższych kurortów. Informacje z tych krajów i dyskusja publiczna w Polsce zniechęcają szczególnie do rezerwowania z wyprzedzeniem - ponad połowa turystów w minionym sezonie zarezerwowała wczasy z mniej niż 14-dniowym wyprzedzeniem, co również utrudnia planowanie sprzedaży i siatki połączeń. To wymusza dużą elastyczność co do kierunku i częstotliwości lotów co często jest ograniczone z przyczyn operacyjnych.

Pasazer.com: Jak ta niepewność i wahania wśród touroperatorów wpływają na działalność Small Planet Airlines?

Jarosław Jeschke: Czasem touroperatorzy z niewielkim wyprzedzeniem czasowym zgłaszają zapotrzebowanie na lot do określonego miejsca, ale my, jako przewoźnik czarterowy, nie zawsze jesteśmy wtedy w stanie zrealizować to zapotrzebowanie, mimo naszego doświadczenia i dobrych kontaktów z lotniskami. Problemem chociażby jest brak dostępnych samolotów w naszej flocie, ale przede wszystkim brak potwierdzenia slotów [godzin startu i lądowania - red.] zarówno w Polsce, jak i na docelowych lotniskach turystycznych. Np. potwierdzenie dodatkowego slotu na niektórych lotniskach greckich w sezonie jest niemożliwe choćby ze względu na brak miejsca na płycie postojowej.


Pasazer.com: Skoro ponad połowa pasażerów rezerwuje wakacje w ciągu dwóch tygodni przed wylotem, to jak to wpływa na proces planowania wykorzystania floty?

Jarosław Jeschke: Ten trend obserwujemy nie tylko w Polsce, ale i we wszystkich innych krajach, gdzie bazujemy samoloty. Proces podpisywania umów na kolejny sezon rozpoczyna się z rocznym wyprzedzeniem. Otrzymujemy ramowe gwarancje co do liczby lotów i liczby godzin w powietrzu, na tej bazie planujemy np. sloty, pracę załóg i wykorzystanie samolotów. Ale nowa sytuacja wymusza elastyczność. Dochodzi zatem do wielu zmian programu, czasem kosmetycznych, czasem znacznych - np. podmian kierunków. To jest trudne dla touroperatorów ze względu na konieczność znalezienia nowych hoteli, a dla nas choćby ze względu na sloty. Dlatego w umowach jest zapisywane coraz więcej ustaleń ramowych, które między podpisaniem umowy a realizacją lotu mogą ulec zmianie. Ryzyko tych zmian dzielą między siebie touroperatorzy i linie czarterowe. Niezależnie od formalnej odpowiedzialności umownej, zawsze szukamy rozwiązania satysfakcjonującego obydwie strony, bo pracujemy z tymi samymi touroperatorami przez wiele lat.

Pasazer.com: Czy rozwiązaniem może być wzrost sprzedaży bezpośrednio dla indywidualnych pasażerów w modelu B2C?

Jarosław Jeschke: Sezon 2016 był pierwszym rokiem takiej działalności w naszym biznesie i obejmuje on do 5 proc. oferowanych przez nas miejsc. Ale to też jest elastyczne i zależy od sytuacji rynkowej. Na pewno chcielibyśmy, aby ta proporcja nieco wzrosła na korzyść sprzedaży bezpośrednio do indywidualnych klientów, bo to zwiększy naszą elastyczność. Otwarcie się na klienta bezpośredniego wiąże się właśnie z tą strategią. Wśród partnerów Small Planet znajdują się duzi, średni i mali organizatorzy. By obsłużyć tych ostatnich, musimy konsolidować loty. Czasem zdarza się, że na rejsie zostają wolne miejsca, wówczas możemy je sprzedać bezpośrednio. W ten sposób nie odmawiamy nikomu współpracy, możemy też uruchamiać kierunki nowe, mniej popularne, do których chcą zacząć latać touroperatorzy, dzieląc ryzyko związane z czarterem samolotu między nas a nich. Pracujemy nad obecnością w popularnych systemach sprzedażowych i w globalnych systemach dystrybucji (GDS-ach).

Pasazer.com: W tej trudnej sytuacji, ilu pasażerów obsłużycie w tym roku?

Jarosław Jeschke: Myślę, że w Polsce będzie to liczba nieco większa aniżeli w poprzednim roku tj. ok 1,2 miliona pasażerów. W ramach grupy Small Planet nasza flota zwiększyła się, m.in. poprzez założenie spółki i uzyskanie certyfikatu operatora lotniczego w Niemczech, więc dla całej grupy przewozy wyniosą ponad 2 mln. Z tego nieco ponad połowa, ok. 51 proc., zarówno pod względem obrotów jak i liczby pasażerów, to aktywność w Polsce. Czyli w kraju przewieziemy nieco ponad milion pasażerów.

Pasazer.com: Small Planet Airlines to pierwsza linia typowo czarterowa w Polsce, która pozyskała samoloty o ponad 200 miejscach. W tym roku wprowadziliście do floty cztery airbusy A321 z 220 fotelami, o 40 więcej niż w mniejszych airbusach A320. Jak wpłynęło to na działalność linii?

Jarosław Jeschke: Wrażenia są mieszane. W tym roku wzięliśmy na siebie bardzo dużo projektów i jak to zwykle bywa, część udała się bez problemów, a część okazała się większym wyzwaniem. Projekt wdrożenia A321 zrealizowaliśmy z opóźnieniem, co odbiło się na naszej regularności i punktualności. Przez dłuższy czas lataliśmy bowiem bez samolotu zapasowego z uwagi na spóźnioną dostawę A321. Niestety przy rekonfiguracji tych stosunkowo młodych, dziesięcioletnich samolotów ze 170 do 220 miejsc powstały pewne trudności operacyjne, dokumentacyjne i techniczne. Cały czas oceniam jednak ten projekt pozytywnie, bo jest on obliczony na wiele lat. Oferowanie większego samolotu wiąże się oczywiście z większym ryzykiem rynkowym dla nas i dla touroperatora, ale równocześnie jesteśmy w stanie zaoferować lepsze stawki w przeliczeniu na fotel. W 2016 r. dokonaliśmy inwestycji w całkowity retrofit naszej floty. Całkowicie odnowiliśmy wnętrza kabin wszystkich samolotów w naszej grupie, zainstalowaliśmy nowoczesne fotele typu slim firmy Recaro, oświetlenie LED-owe, wprowadziliśmy jako pierwszy przewoźnik w Polsce intranet na pokładzie, tzw. AirFi, co podnosi komfort pasażerów. To spora inwestycja zakończona pełnym sukcesem.

Pasazer.com: Czy obecna flota dziesięciu samolotów - czterech airbusów A321 i sześciu A320 - w Polsce to docelowa jej wielkość, czy planujecie dalszy rozwój?

Jarosław Jeschke: Chcemy nadal się rozwijać. Poza Polską bazujemy też samoloty na Litwie, w Niemczech, we Włoszech, Francji i Wielkiej Brytanii. Działamy pod trzema certyfikatami operatora lotniczego: w Polsce, na Litwie i w Niemczech. Pracujemy także nad certyfikatami operatora w Azji - w Tajlandii i Kambodży. W tym sezonie letnim w ramach grupy lataliśmy 21 samolotami. Według naszej strategii do 2025 r. chcielibyśmy mieć we flocie ok 55-60 maszyn.


Pasazer.com: Czy w ramach tego potrojenia wielkości floty będzie przybywało większych samolotów - A321 lub maszyn szerokokadłubowych?

Jarosław Jeschke: Tak jak powiedziałem, pozyskanie A321 ma na celu obniżenie naszych kosztów i wzrost przychodów, bo koszt w przeliczeniu na siedzenie w tych samolotach jest niższy. Dokładne plany zależą od sytuacji rynkowej. Na razie podjęliśmy decyzję, że będziemy korzystać jedynie z airbusów. Na pewno będziemy dodawać samoloty airbus A321, ale nie wyklucza to wzrostu liczby również A320. Samoloty szerokokadłubowe to zupełnie inna działalność i specyfika biznesowa. Rozważamy to, rozmawialiśmy z klientami na niektórych rynkach. Pytanie, czy jesteśmy w stanie przez cały rok wykorzystywać taki samolot na rynkach europejskich. Dlatego pozyskiwanie certyfikatów w Azji z uwagi na odwrotną sezonowość i możliwość zagospodarowania tam tych samolotów jest korzystna. Ale z całą pewnością nie jest to perspektywa kilkunastu najbliższych miesięcy.

Pasazer.com: Jednak już teraz, walcząc z sezonowością, oferujecie trasy dalekodystansowe, które mogłyby być oferowane maszynami szerokokadłubowymi. A komfort takiej podróży w airbusie A320 jest - nie ukrywajmy - niski.

Jarosław Jeschke: Nasz podstawowy model biznesowy to trasy krótkodystansowe. Dalekie rejsy, które realizujemy, to efekt zapotrzebowania na rynku. Latamy do Kenii, do Omanu. Z pewnością samoloty szerokokadłubowe byłyby bardziej wygodne dla klientów. Z pewnością miałoby to odbicie w wyższej cenie dla turystów i w znacznie wyższym ryzyku dla touroperatorów, bo taki samolot musiałby mieć ponad 300 miejsc. W chwili obecnej na polskim rynku turystycznym nie ma zapotrzebowania na tak duże samoloty przy zwiększonej cenie, ponieważ niewątpliwie wprowadzenie samolotu szerokokadłubowego miałoby wpływ na cenę przelotu.

Pasazer.com: Cały czas wraca temat sezonowości. Po upadku Egiptu jako celu wakacyjnego liczba zimowych lotów czarterowych znacznie spadła. Co robicie teraz z samolotami? Azja?

Jarosław Jeschke: Nie jest aż tak dramatycznie. W zimie w Polsce bazujemy dwa samoloty, dwa na Litwie, trzy bazowaliśmy na Wyspach Kanaryjskich, po jednym w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Pięć samolotów trafiło do Azji (do Kambodży i Indii), a trzy na Bliski Wschód (do Arabii Saudyjskiej). Zima to też czas na przeglądy techniczne samolotów.


Pasazer.com: Jaka jest obecnie sytuacja regulacyjna na rynkach zagranicznych? Wspomniał pan o pozyskiwaniu certyfikatu operatora lotniczego w Tajlandii i Kambodży - na jakim to jest etapie?

Jarosław Jeschke: Cały czas pracujemy nad uzyskaniem certyfikatu operatora lotniczego w Tajlandii - ten proces jest teraz na kilka miesięcy wstrzymany z uwagi na to, że w tym kraju urząd lotnictwa cywilnego nie może wydawać certyfikatów dla żadnych nowych linii z uwagi na toczące się tam audyty dotyczące bezpieczeństwa. Nasza aplikacja jest zaawansowana, ale teraz musimy czekać. Równolegle pracujemy nad uzyskaniem certyfikatu w Kambodży, gdzie latamy dla lokalnej linii od dwóch lat. Rynek azjatycki jest przez naszą grupę rozpatrywany jako strategiczny z uwagi na odwrotną sezonowość. Pełnym sukcesem zakończyło się wejście na rynek niemiecki, gdzie uzyskaliśmy certyfikat i realizujemy loty pod własną marką Small Planet Airlines dla TUI i Thomasa Cooka w Niemczech.

Pasazer.com: Patrząc ogólnie na wszystkie rynki zagraniczne, jakie są priorytety Small Planet Airlines?

Jarosław Jeschke: Na pewno priorytetowe są dla nas rynki rodzime, czyli Polska, Litwa i również Niemcy, gdzie działamy pod własną marką. Na tych rynkach będziemy się skupiać, ale na pozostałych rynkach Europy Zachodniej nadal będziemy obecni. To dobra szansa na dywersyfikację biznesu, a unijne prawodawstwo daje nam takie możliwości. Kolejny priorytet to Azja.

Pasazer.com: Czy da się porównać działalność na dojrzałym rynku niemiecki oraz w Polsce i na Litwie?

Jarosław Jeschke: Oczywiście, to zupełnie różne rynki. Rynek niemiecki jako bardziej dojrzały jest stabilny i bardziej przewidywalny i to właśnie było dla nas jednym z powodów wejścia do tego kraju. Niby karty na rynku czarterowym są od dawna rozdane, ale jednak dochodzi do roszad. Niepewna sytuacja airberlin czy Germanii daje szanse ambitnym operatorom z przewagą kosztową i wysoką jakością, takim jak Small Planet. Rynki w Polsce czy Litwie są bardziej podatne na wahania sezonowe, dlatego wejście na rynek niemiecki to również zamierzone działanie, aby dywersyfikować nasze operacje.

Pasazer.com: Kończąc i wybiegając w przyszłość - na rynkach Europy Zachodniej doszło do konsolidacji touroperatorów i linii czarterowych. TUI czy Thomas Cook mają własne linie. W Polsce na razie do tego nie doszło. Myśli pan, że to się zmieni?

Jarosław Jeschke: To niezwykle skomplikowane pytanie. Przy pewnej, dużej wielkości biura podróży opłaca mu się mieć własne linie czarterowe. Jednak to nie jest niezbędne. Jest to możliwe, że taki model biznesowy się pojawi. Ale jeśli na danym rynku lokalnym działa kilku dobrych przewoźników czarterowych, nie musi tak nastąpić. Choć to oczywiście zależy od strategii touroperatorów. Wielkość rynku polskiego i jego sezonowość są jednak bardzo silne i mało korzystne dla takiego projektu

Pasazer.com: Dziękuję za rozmowę.

rozm. Dominik Sipinski
fot. Piotr Bożyk
wywiad autoryzowany

Ostatnie komentarze

gość_3d086 2016-12-06 19:08   
gość_3d086 - Profil gość_3d086
SPÓŹNIENIA, WIELOGODZINNE KOCZOWANIE NA LOTNISKACH, ZEPSUTE SAMOLOTY - TAK WYGLĄDAŁ CZARTER SMALL PLANETY W TYM ROKU. PANIE PREZESIE W RÓŻOWEJ MARYNARCE. KIEDY POPRAWA???!!!
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy