Analiza: Europa Środkowa ciągnie do Los Angeles

19 maja 2017 08:00
10 komentarzy
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy oferta lotów z Europy Środkowo-Wschodniej do Los Angeles rozszerzyła się o trzy trasy: LOT-u z Warszawy, Austrian Airlines z Wiednia i airberlin ze stolicy Niemiec.
Reklama
Latem 2017 r. (czyli od końca marca do końca października) linie lotnicze zaoferują niemal 2 mln miejsc na trasach z Europy bez Rosji i Turcji do Los Angeles (w jedną stronę). To o 18 proc. więcej niż w lecie 2016 r. Łącznie wykonanych zostanie prawie 6,1 tys. lotów, co z kolei stanowi wzrost o 20,4 proc.

Choć rośnie cały rynek połączeń z Europy do Los Angeles, to na tym tle wyróżnia się Europa Środkowa. Z Polski, Niemiec i Austrii do Los Angeles latem 2017 r. podaż miejsc jest aż o 40,2 proc. większa niż rok temu, a liczba lotów - o 52,4 proc. większa. Wzrost wynika przede wszystkim z nowych połączeń airberlin z Berlina, LOT-u z Warszawy oraz Austrian Airlines z Wiednia. Bez zmian w porównaniu z zeszłym rokiem funkcjonują też trasy z Dusseldorfu (airberlin) oraz Frankfurtu i Monachium (Lufthansa).

Tym samym Los Angeles (opisywaliśmy je w "Bliżej Świata") jest najszybciej rosnącym dalekodystansowym kierunkiem z tej części świata.


LOT i Austrian Airlines to jedyne dwie europejskie linie, które w tym roku dodały Los Angeles do swojej siatki połączeń. Polski przewoźnik wykona w sezonie letnim (od końca marca do końca października 2017 r.) łącznie 120 połączeń, oferując 30,2 tys. miejsc do Los Angeles. Natomiast Austrian Airlines poleci z Wiednia 153 razy, oferując 47,1 tys. miejsc.

Ofertę lotów do Los Angeles istotnie zwiększają także inne europejskie linie, które już wcześniej były obecne na największym lotnisku Kalifornii.

Liderem wzrostu jest islandzka linia WOW Air, która zwiększy podaż miejsc do Los Angeles tego lata aż o 165,9 proc. Wynika to ze zwiększenie częstotliwości lotów z Keflaviku z czterech tygodniowo do siedmiu.

Wysokie wzrosty podaży miejsc na trasie do Los Angeles notują także airberlin (68,7 proc.) dzięki uruchomieniu lotów z Berlina-Tegel oraz Aer Lingus (65,4 proc.) dzięki zwiększeniu częstotliwości połączeń z Dublina. O 45,4 proc. zwiększy się podaż miejsc linii Norwegian, co wynika z uruchomienia nowej trasy z Barcelony oraz wprowadzeniu większych boeingów 787-9 Dreamliner do obsługi tras z Kopenhagi i Oslo.

Dwucyfrowe wzrosty notują także Virgin Atlantic (38,5 proc.) z Londynu-Gatwick, Ethiopian Airlines (25,6 proc.) z Dublina (dzięki piątej wolności), Iberia (25,1 proc.) z Madrytu i Barcelony (ta druga trasa to tegoroczna nowość) oraz Swiss (12,4 proc.) z Zurychu.

Najwięksi europejscy gracze na tej trasie: British Airways, Lufthansa i Air France zostawiają zeszłoroczną ofertę niemal bez zmian. Z kolei linie ze Stanów, czyli American Airlines i United, nie zmieniają wprawdzie liczby lotów, ale w wyniku podmiany samolotów na mniejsze zaoferują odpowiednio o 8,1 i 6,8 proc. miejsc mniej.

Brak konkurencji z regionu

Rosnąca konkurencja nie dziwi, bo Los Angeles to bardzo atrakcyjny kierunek, który jest obsługiwany z Europy rzadziej niż inne duże amerykańskie huby. Podaż miejsc do Nowego Jorku-JFK jest aż 2,5-krotnie większa, a Los Angeles wyprzedzają także Chicago-O'Hare i Newark.

Z perspektywy LOT-u ważne jest to, że konkurencja na trasie do Los Angeles jest skoncentrowana w hubach Europy Zachodniej. Warszawa jest najbardziej na wschód położonym miastem w Unii Europejskiej, które ma połączenie z Kalifornią (choć do Moskwy lata też Aerofłot). To korzystna informacja. LOT buduje od dawna pozycję przewoźnika tranzytowego dla pasażerów z Ukrainy, Mołdawii, Bułgarii czy Rumunii, a niedługo także z Kazachstanu. Przy atrakcyjnych promocjach może być dla nich najlepszym wyborem na trasie do Los Angeles.


Z drugiej jednak (dosłownie) strony, niemal równocześnie z LOT-em na trasę weszły airberlin i Austrian Airlines. Dla pasażerów z południa i zachodu Polski te linie mogą być atrakcyjniejsze niż LOT także pod względem dotarcia na lotnisko startu. Aby skutecznie rywalizować z tymi spółkami, polska linia musi prowadzić aktywną promocję nie tylko w Polsce, ale też całym regionie szeroko rozumianej Europy Wschodniej i Kaukazu, aby zbierać jak najwięcej pasażerów tranzytowych, szczególnie wysokopłatnych klientów biznesowych.

Kierunek turystyczny, nie biznesowy

Los Angeles jest miastem bardzo specyficznym pod względem gospodarczym. Wydawać by się mogło, że jest to metropolia bardzo zamożna. Jej produkt brutto to prawie 900 mld dolarów rocznie - więcej towarów i usług wytwarza w Stanach tylko metropolia nowojorska. W hrabstwie Los Angeles znajdują się też jedne z najbogatszych i najdroższych dzielnic w kraju (takie jak Bel-Air czy Hidden Hills).

Jednak w praktyce to zamożność przede wszystkim statystyczna. Gospodarka Los Angeles w olbrzymiej mierze opiera się na przemyśle filmowym i rozrywkowym. "Wartość" tworzonych tu filmów jest gigantyczna, ale nie przekłada się ona na zamożność samego miasta. Poza obszarami zamieszkanymi przez bardzo bogatych pracowników i pracowniczki Hollywood, większość dzielnic Los Angeles jest po prostu biedna. Śródmieście (Downtown) uchodzi nawet za jedną z najgorszych, najbiedniejszych i najbardziej niebezpiecznych dzielnic w dużych amerykańskich miastach. Pod względem mediany dochodów na gospodarstwo domowe Los Angeles jest dopiero 42. w Stanach.

W Los Angeles nie ma ani jednej firmy spośród 100 największych amerykańskich przedsiębiorstw. Miasto nie jest też atrakcyjne dla start-upowców i informatyków, którzy w Polsce stanowią coraz liczniejszą grupę. Oni wolą jednak latać do położonego ponad 600 km na północ San Francisco czy Oakland.


Nadzieją są jednak turyści. Los Angeles to trzeci najczęściej odwiedzany obszar w Stanach, a cała Kalifornia niemal dorównuje popularnością Florydzie i Nowemu Jorkowi. Dla turystów, którzy często przemieszczają się samochodem wzdłuż wybrzeża, miejsce startu (Los Angeles, San Francisco lub inne) ma też wtórne znaczenie.

Samolot - przewaga i kłopot

LOT lata do Los Angeles nowoczesny i oszczędnym boeingiem 787-8 Dreamliner. Poza polskim przewoźnikiem podobne samoloty (w wariantach -8 i -9) wykorzystują na trasach między Los Angeles a Europą także Norwegian, United, Virgin Atlantic i Ethiopian.

Przy tak długiej, ponad dwunastogodzinnej trasie, zalety tego modelu są w pełni odczuwalne. Ze strony przewoźnika to przede wszystkim zasięg pozwalający na obsługę tej trasy bez najmniejszych problemów nawet w skrajnie niekorzystnych warunkach pogodowych, a także zdecydowanie niższe niż w starszych modelach spalanie. Dzięki Dreamlinerom znacznie obniża się próg rentowności tych połączeń.

Pasażerowie z kolei na tak długiej trasie mogą odczuć poprawę w wilgotności i ciśnieniu w kabinie. O ile na krótszych trasach nie zawsze robi to aż tak dużą różnicę, to po spędzeniu ponad 12 godzin w samolocie podróżni czują się zdecydowanie lepiej po locie Dreamlinerem.


Jednak Dreamliner ma też swoje wady, zwłaszcza w LOT-owskiej konfiguracji z bardzo wąskimi siedzeniami. Samolot ten jest mniej komfortowy, a słaba oferta rozrywki pokładowej - niezbędna na tak długiej trasie - przemawia na niekorzyść LOT-u. Także w klasie biznes polski przewoźnik oferuje nieco już przestarzały układ foteli 2-2-2 oraz brak dostępu do Wi-Fi. Choć na tle wykorzystywanych przez airberlin airbusów A330-300 czy airbusów A340-600 oraz boeingów 747-400 Lufthansy LOT wypada zdecydowanie korzystnie, to na tle boeingów 777 (np. Austrian Airlines, Air France), innych Dreamlinerów i airbusów A380 (Air France, British Airways) - już niekoniecznie.

Polonia nieduża, ale jest

LOT jak zwykle przy rejsach do Stanów Zjednoczonych może liczyć na wierną klientelę wśród Polonii. Co prawda wywodzący się z Polski mieszkańcy Kalifornii nie są tak przywiązani do marki LOT jak pasażerowie z Chicago i Nowego Jorku (głównie ze względu na to, że LOT długo tam nie latał), to jednak zapewne część z nich chętnie wybiera rodzimego przewoźnika.


W całej Kalifornia mieszka ok. 500 tys. osób polskiego pochodzenia, choć ich związki z Polską są zwykle słabsze niż wśród Polonii chicagowskiej. LOT może też budować swoją pozycję wśród innych diaspor z regionu Europy Wschodniej. Szczególnie atrakcyjna może być mniejszość ormiańska. Los Angeles jest największym na świecie skupiskiem diaspory Ormian.

Skomplikowane operacje

Jednym z powodów mniejszej w porównaniu do Nowego Jorku czy Chicago liczby lotów do Los Angeles z Europy jest skomplikowanie operacyjne. Rejs do Kalifornii nawet z Europy Zachodniej trwa niemal 12 godzin, a z Polski nawet dłużej. To powoduje, że samolot nie zdąży wrócić do Warszawy w ciągu doby, a to bardzo utrudnia planowanie siatki. Kierunki na wschodnim wybrzeżu Stanów - takie jak nieobsługiwane obecnie Boston, Miami, Philadelphia czy Montreal w Kanadzie - byłyby pod tym względem znacznie prostsze do zaplanowania.

Los Angeles jest z pewnością kierunkiem prestiżowym. To trasa o prawie 2 tys. km dłuższa niż dotychczas najdalsze loty do Seulu - a, jak niedawno przekonywaliśmy w felietonie, w lotnictwie długość ma znaczenie. Lot dołączył tym samym do wciąż dość elitarnego grona linii oferujących loty transatlantyckie i transamerykańskie naraz. Aby jednak połączenie do dość biednego i skoncentrowanego na turystyce oraz rozrywce Los Angeles było sukces, polski przewoźnik potrzebuje dobrze promować trasę i ściągnąć na nią pasażerów ze Wschodu.

grafika Dominik Sipinski na podstawie danych OAG Schedules Analyser
fot. Dominik Sipinski, Piotr Bożyk

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
adam7691 2017-05-19 19:45   
adam7691 - Profil adam7691
gość_c735b@: to chyba dobrze ....
ZBL 2017-05-19 13:49   
ZBL - Profil ZBL
Jeśli jest prawdą, ze seat factor na rejsach LO waha się w okolicach 70%, to nie jest to wynik, który pozwoli na utrzymanie tego połączenia. I LO i OS walczą o pasażerów z rynków Europy Wschodniej. Wygra ta linia, która przejmie ruch wysokopłatny. To ważny test dla LOT-u.
mmsyd 2017-05-19 13:49   
mmsyd - Profil mmsyd
Uklad w J 2-2-2 nie jest troche, tylko bardzo przestarzaly (nawet LH mowi ze beda mieli nowa J). Lepsza biznes ma nawet AB na A330, rowniez przyzwoity system rozrywki. Y w LO jest tak samo waska jak w kazdym innym 787, jedynie JL ma 8 siedzen w rzedzie. Y+ wyglada na przyzwoita, choc sa linie ktore od niedawna oferuja ponad 40 cali (NZ,VA). LOT musi zmienic wnetrza 787, to byl standard 10 lat temu...
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy