airBaltic nie boi się konkurencji LOT-u
- Nie boimy się rozwoju LOT-u i Nordiki w Tallinnie, bo my oferujemy inny produkt - przekonuje w rozmowie z Pasazer.com Martin Gauss, prezes łotewskiej linii airBaltic. Jego planem jest utrzymanie pozycji lidera w krajach bałtyckich.
Reklama
Martin Gauss w rozmowie z Pasazer.com w kuluarach szczytu IATA w Cancun podkreślił, że rynek estoński jest ważnym dla airBaltic. Przewoźnik oferuje z Tallinna loty do Kowna, Wilna i Rygi w krajach bałtyckich, a także do Paryża, Berlina, Amsterdamu i Wiednia. Do tego linia proponuje pasażerom do i z Estonii dogodne przesiadki w Rydze.
- Wchodziliśmy do Tallinna w 2014 r. z założeniem, że narodowy przewoźnik Estonian Air upadnie najpóźniej do końca 2017 r. Nastąpiło to nawet szybciej, ale teraz rozwija się Nordica, w którą zaangażowany jest LOT. Wydaje się, że ta linia nie upadnie. Dostosujemy się do tego, ale nie wykluczamy otwierania nowych tras z Tallinna, jeśli będzie na nie popyt - wyjaśnia Gauss.
Gauss podkreśla, że unikalną przewagą airBaltic jest elastyczność rozkładów w obrębie wszystkich trzech państw bałtyckich. Na przykład loty z Amsterdamu do Tallinna, Wilna i Rygi są oferowane po raz dziennie, ale dzięki dużej częstotliwości lotów między bałtyckimi stolicami możliwych połączeń jest więcej. Pasażerowie nie muszą przesiadać się w Rydze - mogą lecieć bezpośrednio do Wilna czy Tallinna, ale możliwe jest także łączenie rejsu w odwrotnym kierunku, jeśli komuś bardziej pasują godziny rejsu. Wtedy ta osoba może lecieć np. na trasie Amsterdam-Ryga przez Tallinn.
- Czytaj także: Oblatywacz: Biznesem w airBaltic
- Robimy coś, czego nikt inny nie może skopiować bez siatki połączeń we wszystkich trzech krajach bałtyckich. LOT nawet dużo inwestując w tym regionie nie odbierze nam tej pozycji - przekonuje Gauss.
Prezes łotewskiej linii dodaje, że w jego opinii Nordica i airBaltic rywalizują o innych pasażerów. Choć obydwie linie wożą podróżnych do i z Tallinna, to estońska linia ma przede wszystkim dowozić podróżnych na trasy dalekodystansowe LOT-u. Natomiast airBaltic nie ma w ofercie lotów dalekodystansowych i nie zamierza ich rozwijać.
Natomiast na trasach europejskich, jak przekonuje Gauss, przesiadki przez Warszawę nie są atrakcyjne dla pasażerów z Estonii, Litwy czy Łotwy, mimo agresywnie niskich cen oferowanych przez LOT.
- Dla pasażerów, którzy chcą lecieć z krajów bałtyckich do Europy Zachodniej, lot przez Warszawę ma niewielki sens. Muszą bowiem mocno nadkładać drogi. Ktoś może polecieć raz z Tallinna przez Warszawę do Amsterdamu, ale drugi raz tego nie zrobi, bo zrozumie, że niska cena nie skompensuje straconego czasu - uważa Gauss.
Prezes łotewskiej linii dodaje, że w przypadku tras dalekodystansowych nadłożony dystans nie ma aż takiego znaczenia.
Estońska Nordica, która współpracuje z LOT-em i wykorzystuje jego kod do obsługi tras (LOT ma 49 proc. akcji w Regional Jet, właścicielu samolotów Nordiki), lata z Tallinna obecnie do 17 miast w Europie. Dodatkowo estoński przewoźnik obsługuje rejsy LOT-u z Warszawy.
fot. Dominik Sipinski