Brak lotów

Czy warto być dobrym człowiekiem?

10/09/2016 08:41
Kompletnie nie wiedziałem gdzie opisać moją historię, aż zostałem pokierowany aby napisać bloga na pasażer.com, by moja wiadomość i historia trafiła do osób ze środowiska lotniczego. Piszę to dlatego, że być może ta historia oszczędzi komuś tego co mnie spotkało, a być może trafi do osoby która będzie w stanie mi pomóc lub coś doradzić. Jeszcze zanim zacznę moją historię to zaapeluję - proszę, starajcie się zawsze być anonimowi. Nie ważne co byście robili i czego nie zgłaszali, to za wszelką cenę zachowajcie anonimowość. Dlaczego? Czas rozpocząć, a więc...

Czy warto być dobrym człowiekiem?

Opowiem Wam historię, po której w to zwątpicie. Moją historię. Jest ona w pełni prawdziwa, choć wolałbym aby takie historie były tylko wymysłem czyjejś wyobraźni i oby nikomu za jego dobre sumienie nie trafiła się taka zapłata. Być może uratowałem komuś życie, a w zamian…

Historia ma miejsce w Warszawie, w okolicach największego portu lotniczego w Polsce. Uwielbiam to miejsce, kocham patrzeć na samoloty, uwielbiam spędzać tam czas, a nawet to właśnie tam poprosiłem moją lubę o rękę. Jak Wam wiadomo, czy też jeszcze nie, wokół lotnisk kontrolowanych istnieje strefa kontrolowana tego lotniska, w której nie wolno wykonywać żadnych lotów bez pozwolenia. Użytkownicy samolotów o tym doskonale wiedzą, jednak wielu użytkowników dronów i innych bezzałogowych platform latających już niekoniecznie, a ponieważ stały się one powszechnie dostępne, to coraz częściej słychać o sytuacjach niebezpiecznych z udziałem drona przy lotnisku kontrolowanym. Pewnego pięknego popołudnia stałem się świadkiem wykonywania właśnie takowych lotów. Zdziwiło mnie to, ponieważ bardzo trudno jest dostać zgodę na wykonywanie lotów bardzo blisko progu pasa 11 w szczególności, że właśnie w tym kierunku startowały samoloty! Słyszałem o takiej sytuacji która wcześniej miała miejsce w Łodzi (polecam artykuł pt. „Nieuzgodniony lot drona w CTR – komentarz” na stronie bezzałogowce.pl) oraz nie tylko w tamtym miejscu. Widząc to jakże bezmyślne zachowanie postanowiłem podejść i zapytać się człowieka, który latał dronem, o to czy posiada stosowne zgody. I to był błąd. Trudno tą osobę nazwać człowiekiem, o czym się później przekonacie. Zastałem ignorancką osobę, która stwierdziła że jej wszystko wolno, mogę ją sobie zgłaszać gdzie chce, a ta osoba nadal będzie sobie latać bo jej się tak podoba. Oczywiście padło też kilka niechlubnych słów w moją stronę, które puściłem mimo uszu. Odpowiedziałem tylko, że zgodnie z życzeniem tej osoby zgłoszę ją, odwróciłem się i odszedłem.

Jak powiedziałem tak zrobiłem. Najpierw zadzwoniłem na wieżę lotniska aby zapytać się, czy w ogóle wiedzą cokolwiek o tym, że ktoś im wykonuje loty dronem w pobliżu progu pasa startowego. Osoba z którą rozmawiałem była zaskoczona i nic o tym nie wiedziała. Po uzyskaniu kilku dokładniejszych informacji mój rozmówca poprosił mnie żebym poczekał na telefon zwrotny od niego, po czym się rozłączył.  Po kilkunastu minutach oddzwonił mówiąc, że powiadomił  trybie natychmiastowym jakieś służby lotniskowe, podziękował za zgłoszenie i pokierował mnie co dalej zrobić. Skierował mnie do PKBWL (Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych), ponieważ naruszeniem tej przestrzeni lotniska zajmuje się ta właśnie organizacja. Jak mnie poproszono, tak zrobiłem i napisałem zgłoszenie do PKBWL w postaci e-mail, gdzie od razu podkreśliłem, że osoba wykonująca loty jest ignorancka, a na zwrócenie jej uwagi śmieje się głupio w twarz. Zasugerowałem również, aby tą osobę zabrać na jakieś badania psychologiczne, bo to w jaki sposób się zachowywała naprawdę nie przypominało normalnego człowieka. Otrzymałem informację, że PKBWL powiadomił policję, z którą zajął się tą sprawą. Pojęcia nie mam co kto zrobił i w jaki sposób, lub czy ta osoba została w jakiś sposób ukarana, jednak finalnie osoba przestała wykonywać loty dronem w pobliżu lotniska. Jednak to dopiero początek historii.

Ta osoba wiedziała, że to ja go zgłosiłem, ponieważ przecież poszedłem z nim porozmawiać, chcąc uświadomić że tutaj nie wolno latać. Jak się później dowiedziałem od właściciela u którego wynajmuję pokój (właściciel zna się z tą osobą i jej rodziną), otrzymał on telefony w mojej sprawie i cytuję „nasłuchał się wielu przykrych rzeczy”. Nie tylko to mi powiedział właściciel mieszkania, bo ostrzegł mnie mówiąc, że boi się aby ten człowiek nie pobił mnie na ulicy lub nie uszkodził samochodu. Nie wziąłem tego jakoś bardzo na poważnie, bo przecież ja tylko zgłosiłem osobę, która ewidentnie zagrażała bezpieczeństwu samolotów i tego nikt nie podważy. Mało tego, nie zgłosiłem człowieka z premedytacją, lecz na prośbę tejże osoby, która sobie uważała że jej wszystko wolno, bo co tam. Skoro ta osoba nie reagowała na zwracanie uwagi i nadal sobie beztrosko latała, to nikt inny oprócz jakiegoś organu nie był w stanie do głowy tej osoby dotrzeć.  To że ta osoba przestała latać uznałem za oznakę, że jednak komuś udało się przemówić do rozumu temu człowiekowi. Ostrzeżenia od właściciela mieszkania, że ta osoba jest nieobliczalna i się na mnie zemści puściłem w niepamięć. Byłem po prostu zadowolony, że widocznie służby lotnicze wraz z policją bardzo profesjonalnie podeszły do sprawy i że samoloty mogą znów bezpiecznie latać. Naprawdę cieszyło mnie to, że nie dojdzie do kolizji drona z samolotem pasażerskim, co mogłoby skończyć się tragicznie. Nawet nie chcę myśleć jak bardzo tragicznie…

Nie upłynęło dużo czasu i przekonałem się, że ta osoba jest naprawdę nienormalna. Niemalże jak co ranek wychodząc z domu do sklepu po pieczywo, przechodziłem koło swojego samochodu. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało jak co ranek, jednak po kilku krokach zobaczyłem kreskę. Podszedłem bliżej i co? Samochód wokół był wysmarowany jakąś substancją. Po przyjeździe policji, ta stwierdziła że to substancja mocno żrąca i aby tego nie dotykać, a z samochodu odpadł lakier. Po prostu ta substancja wyżarła lakier. Auto zabrano na szczegółowe badania…

Dlaczego jestem pewny, że to właśnie zrobiła ta osoba która wykonywała loty dronem? Dlatego, że jak ktoś potrafi łamać prawo (zagrażać samolotom pasażerskim) i się z tego cieszyć, potrafi wydzwaniać do ludzi i im mówić nie wiadomo co, że potem do mnie przychodzi osoba i mówi że ktoś może mnie pobić lub uszkodzić moje mienie, potrafi jeździć motorem bez kasku na głowie (sam widziałem jak to robi jeżdżąc w Warszawie), to dla mnie jest już wystarczający dowód. Dodam, że nie mam żadnych innych wrogów, bo jestem osobą przyjaźnie nastawioną do ludzi, bardzo gadatliwą i szybko zawierającą kontakty. Mnie raczej ciężko jest zastać nie uśmiechniętego i zawsze lubiłem zarażać innych pozytywnością. Nie wierzę w to, że cała ta sytuacja jest przypadkiem i ktoś zupełnie losowo z całej Warszawy wymalował akurat mój samochód. Teraz nie dość, że wynajmuje tylko pokoik, nie dość że mam kredyt na głowie który wziąłem na to abym mógł się wykształcić, to jeszcze mam auto do pomalowania, na co zwyczajnie nie mam pieniędzy. Bo niby za co mam to zrobić…?

Więc czy opłaca się być dobrym człowiekiem? Czy lepiej koło takich sytuacji przejść obojętnie, bo „to mnie bezpośrednio nie dotyczy”? Potem na YouTube i w wiadomościach są filmy jak bardzo ludzie są obojętni i przechodzą koło problemów jakby ich nie widzieli, bo one ich nie dotyczą. Ale dlaczego? Właśnie dlatego, że jak ktoś będzie chciał komuś pomóc, zadbać o jakiś porządek, że jak ktoś będzie chciał być dobrym człowiekiem, to finalnie na końcu zostanie skrzywdzony i ta cała reszta przejdzie obojętnie koło niego. Ja tylko chciałem, aby nie wydarzał się żaden wypadek, aby samolot się nie rozbił, aby nie zginęli ludzie, niewinni ludzie. Któż to wie, kto właśnie siedziałby w tym samolocie? Może Ty? Może Twój krewny lub znajomy? Więc finalnie być może ocaliłem jakiś samolot, może uratowałem komuś życie, a teraz zostałem sam i z problemem na który po prostu nie mam pieniędzy, a reszta przechodzi koło mnie obojętnie… Ktoś pewnie powie „lepiej że Ci samochód rozdupczyli, niż by miał się samolot rozwalić”. Ja się z tym zgodzę, tylko mnie nawet nie stać na jego odmalowanie, bo gdyby mnie było stać, to bym odmalował i powiedział „no fajnie, uratowanie komuś życia kosztowało mnie x złotych, dobrze że się udało”. Ja jedynie mogę powiedzieć „mam kredyt, nie mam pieniędzy, rozwalili mi samochód, może jutro urwą mi łeb albo wbiją nóż w plecy”. I co, nadal mam twierdzić że warto być dobrym człowiekiem?

Jak mam zachować się kolejnym razem będąc świadkiem sytuacji, które nie powinny mieć miejsca? Nie ważne jaka to będzie sytuacja, czy to znów będzie dron koło lotniska, czy pozostawione dziecko w samochodzie na słońcu, czy ktoś kogoś będzie bił, czy zobaczę kradzież. Pytam się, jak mam się zachować w jakiejkolwiek sytuacji? Czy znów mam zareagować po to, aby ktoś mnie skrzywdził i świat o mnie zapomniał? Czy przejść obojętnie i cieszyć się życiem? Nie. Tak nie potrafię. Gdy byłem młodszy pamiętam jak Tata mi mówił „pamiętaj, że dobro wraca ze zdwojoną siłą”. Patrząc na przebieg mojego życia, to oby mnie kiedyś tylko nie zabiło jak we mnie pier******… to znaczy się, jak do mnie powróci.

Nawet największemu wrogowi nie życzyłbym aby przeżył to co ja, bo takie sytuacje zabijają człowieka od wewnątrz. Tłumią resztki dobrych ludzi, dla których warto żyć. Jeszcze raz podkreślę, cała historia jest prawdziwa, a ja teraz siedzę z załamanymi rękoma i nie wiem co począć. Czuję się jak ludzie siedzący u Pani Elżbiety Jaworowicz w programie „Sprawa dla reportera”. Panie Boże kochany, gdzie jest sprawiedliwość?

Jeśli ktoś jest w stanie mi w jakikolwiek sposób pomóc lub spotkał się już z taką sytuacją, to proszę o wiadomość. Dla innych niech będzie to przestroga aby nigdy nie zdradzać swojej tożsamości, bo nawet chcąc dobrze, narażają bezpośrednio siebie na zemstę.

Komentarze

Komentowanie dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników.

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy