Wieczorna Moskwa powitała mnie: Leninem, CCCP, którego skrót nadal widnieje nad wejściem do Biblioteki im. Lenina...
Moskwa to swoisty mikrokosmos, który śmiało mógłby być osobnym krajem. Po prostu miasto jest niesamowite. Trochę radzieckie, trochę sowieckie, czasami rosyjskie, ale zawsze intrygujące. Bo jak inaczej nazwać miasto z 200 stacjami metra, 7 pałacami, jednym Kremlem i jednym i jedynym Władimirem Władimirowiczem, którego kawalkadą wieźli do Dumy.
Nowy Arbat (ros. Новый Арбат) to szeroka 8-pasmowa ulica łącząca Plac Arbatski z Prospektem Kutuzowskim stanowiła niegdyś dumę Związku Radzieckiego, a zdjęcia Prospektu Kalinina (bo taką nazwę nosiła pierwotnie do 1994 roku) umieszczano na wszelakich materiałach propagandowych sławiących osiągnięcia i postęp Kraju Rad. W dni wielkich świat na wieżowcach zapalano światła tak, aby tworzyły litery CCCP.
Naprzeciwko szczęk (potoczna nazwa nadana budynkom przez Moskwian) pomiędzy blokami mieszkalnymi przycupnął kinoteatr Oktabyr (ros. кинотеатр Октябрь), czyli Październik. Szczyt fasady budynku zbudowanego w 1967 roku ozdabia mozaika zatytułowana Rewolucja Październikową. Na początku XXI wieku kinoteatr stał się multipleksem, ale mozaika została.
Nowy Arbat kończy się mostem nad rzeką Moskwa, przechodząc dalej w Kutuzowski Prospekt. Po drugiej stronie mostu wznosi się jedna z Siedmiu Sióstr zbudowanych w Moskwie za czasów Stalina. Określenie Siedem Sióstr stosowane jest w przewodnikach turystycznych, a Moskwianie wolą określać je jako wieżowce Stalina lub stalinowskie drapacze chmur (ros. Сталинские высотки). Wybudowane w latach 1947 – 1953, łączą w sobie tradycyjną rosyjską architekturę, inspirowana barokiem, ze wzorcami zaczerpniętymi od amerykańskich drapaczy chmur. Wszystkie wieżowce wpisują się w nurt socrealizmu, o charakterystycznej sylwetce: masywnej u podstawy i skokowo zwężającej się aż do smukłej iglicy, którą często zwieńczy symbolem radzieckiej gwiazdy. Budynki podobnie jak dawniej są siedziba hoteli, instytucji państwowych tj. MSZ czy Uniwersytet Moskiewski.
Wracając mostem w stronę Nowego Arbatu, przystaję co chwile, kombinując jak objąć dwa budynki: rosyjską Dumę (ros.Дума) oraz budynek dawnego RWPG (ros. СЭВ), obecnie siedziba merostwa Moskwy. Przymierzam się z aparatem to tu, to tam, to bliżej, to dalej, szukając dobrego ujęcia. Na moście podchodzi do mnie młody mężczyzna i pyta, czy mówię po rosyjsku. Odpowiadam, że tak sobie. Przechodzimy na angielski, ale po chwili mój rozmówca przyznaje, że angielski nie jest jego mocną stroną. Podczas krótkiej wymiany zdań pyta skąd jestem, a kiedy odpowiadam, że z Polski. Pada pytanie:
- Czy rozumiesz po rosyjsku?
- Tak, trochę – odpowiadam, czując że, chyba lepiej będzie prowadzić konwersacje po rosyjsku niż angielsku.
- Przez 5-10 minut proszę nie robić tutaj zdjęć – mówi, pokazując most ręką.
- Dlatego? – pytam, myląc słowo dlaczego z dlatego.
- Dlaczego? – poprawia mnie Rosjanin.
- No tak, dlaczego?
Coś tłumaczy, ale nie wiem co i potem powtarza, aby nie robić zdjęć przez 5-10 minut.
- Czy znasz Moskwę? – pyta na koniec.
- W sumie nie, choć jestem tutaj drugi raz. Pierwszy raz byłem w delegacji kilka lat temu, ale jako turysta jestem pierwszy raz.
- Moskwa jest piękna i ma wiele ciekawych miejsc, które warto odwiedzić – zachwala.
Chowam aparat do torby, żegnam się i odchodzę. Wokół jakoś dziwnie cicho. Spoglądam na ulice – pusta! Wyobraźcie sobie 8-pasmowa ulicę zupełnie pustą! Ani jednego pojazdu! I ta dziwna cisza, którą przerywa dźwięk syren. Odwracam głowę i widze jak po pustej ulicy sunie kawalkada pojazdów. Najpierw motocykliści, następnie samochody osobowe i czarny opancerzony Mercedes. Suną szybko. Na końcu mostu skręcają w lewo i znikają za ogromna brama wjazdowa prowadzącą do Dumy. Czyżby wieźli Putina – myślę?
Poruszanie się po Moskwie nie stanowi problemu, a najlepiej (ze względu na korki) przemieszczać się metrem, które zapewnia sprawna i szybką komunikację. Na pociągi nie czeka się dłużej niż 90 sekund, a część ze stacji stanowi atrakcję samą w sobie. Niektóre z nich misternie ozdobione sztukaterią, płaskorzeźbami, inne mozaikami lub elementami geometrycznymi, a większość oświetlają wspaniale i wystawne żyrandole. A ponieważ nazwa i wystrój nie zmieniły się od lat, niektóre z nich to swoisty chichot historii jak np. Kijewska (ros. Киевская), położona w okolicach dworca Kijewskiego na głębokości 53 metrów. Motywem przewodnim jest historia Ukrainy i... przyjaźni rosyjsko-ukraińskiej. Ściany nad torami pokrywa biały marmur, a na 18 pylonach części głównej umieszczono socrealistyczne mozaiki przedstawiające historię braterstwa dwóch narodów.
Inną stylistykę ma stacja Kurskaja (ros. Курская), zlokalizowana w pobliżu trzech dworców. Dominującym stylem jest barok, a motywem przewodnim rosyjska walka z najeźdźcami i zwycięstwo w wielkiej wojnie ojczyźnianej z III Rzeszą. Przestronny hall ozdabiają kolumny z jasnego marmuru w stylu korynckim oraz płaskorzeźby przedstawiające różne rodzaje broni. Na końcu stacji znajduje się mozaika przedstawiająca Order Zwycięstwa – najwyższe odznaczenie bojowe w Związku Radzieckim.
Oczywiście po Moskwie można poruszać się bardziej stylowo.ą Niedostępny i luksusowy, takim kiedyś był samochód osobowy Żyguli (ros. Жигули), czyli eksportowa Łada 1200. Marzenie każdego Rosjanina. Dawniej - podobnie jak dzisiaj - nieosiągalny. Niegdyś ze względu na małą podaż, dzisiaj na jej brak. Maszyna produkowana przez Wołżańską Fabrykę Samochodów (WAZ) w ZSRR w latach 1970-1988 na licencji włoskiej firmy FIAT, a jego pierwowzorem był Fiat 124. W Rosji nazywany był początkowo jediniczka (jedyneczka), a od lat 80., wraz ze zmniejszeniem prestiżu samochodu - kopiejka.
Moskwa żyje 24 godziny na dobę. Ludzi wracających z pracy zastępują grupki młodszej i starszej młodzieży idących miło spędzić wieczór w licznych restauracjach, barach, kawiarniach, które (podobnie jak apteki!) otwarte są 24/7. Jedni stoją w kolejce do moskiewskiej filii sieciówki oferującej burgery, inni obserwują przechodniów, sącząc drinki. Miasto rozsiedlają liczne reklamy, a kapele grają różnorodną muzykę, co zachęca niektórych do tańca. Jedynie metro zasypia o 1.00, w czasie kiedy Moskwa dopiero się rozkręca.
*
Kolejka po bilet do Kremla jak w PRL-u za mięsem. Nieco zniechęcony przysiadam na kawę, zastanawiając się co robić dalej. Dobra, jadę oglądać rzeźbę Robotnik i Kołchoźnica znana szerszej publiczności z czołówki moskiewskiej wytworni filmowej Mosfilm. Na stacji WDNCh wychodzę z metra i rozglądam się za pomnikiem. Zamiast Robotnika i Kołchoźnicy dostrzegam błyszczący wysoki Pomnik Zdobywców Kosmosu (ros.монумент Покорителям космоса), który odsłonięto 4 października 1964 roku, w siódmą rocznicę wystrzelenia Sputnika. Sputnik po wyniesieniu na orbitę okołoziemską, okrążając Ziemie, wysyłał bip, bip, bip, rozpoczynając wyścig kosmiczny pomiędzy ZSRR i USA. Błyszczący obelisk wyobrażający smugę zostawiana przez rakietę stanowi główna część monumentu. Niesamowity połysk obelisku pochodzi od wypolerowanych tytanowych płytek, jakimi go wyłożono. A jego otoczenie to swoisty kosmos alternatywny.
Przed pomnik prowadzi szeroka aleja spacerowa z kwiatowymi rabatami oraz modelem Układu Słonecznego zawierającym jeszcze Pluton, który został przekwalifikowany z planety na planetę karłowatą przez Międzynarodowa Unie Astronomiczna w 2006 roku.
Cokół pomnika ozdabiają płaskorzeźby tematyczne, okolice pomnika popiersia znanych radzieckich kosmonautów m.in. Gagarina i Tiereszkowej, a w pobliskim muzeum straszą wypchane Biełka i Striełka, psy, które zapisały się na kartach historii podboju kosmosu. Wystrzelone na orbitę okołoziemską 19 sierpnia 1960 roku w radzieckim satelicie Sputnik 5 odbyły 24-godzinny lot, po czym wróciły żywe na Ziemię, umożliwiając późniejszy podbój kosmosu przez człowieka.
Pomnik to o oczywiście robotnik trzymający młot i kołchoźnica trzymająca sierp. Apoteoza sojuszu robotniczo-chłopskiego i dobrobytu klasy pracującej wykuwanej przy pomocy młota. Oczywiście klasa robotnicza jest doskonale odżywiona dzięki zastępom kołchoźnic wymachujących sierpem na polach. Muszę przyznać, że pomnik mnie zafascynował!
Pole grawitacyjne w obrębie pomnika zagęszcza obecny w okolicy ziemski obiekt nazywany Pawilonem Moskiewskim (ros. Московский павильон). Pierwotnie budynek postawiono na wystawę Expo’67 w Montrealu, a po wystawie przeniesiono go do Moskwy. Realizacja uważana jest za wybitny przykład sowieckiego modernizmu.
Idąc dalej trafiam na kolejny ziemski obiekt - Ogólnorosyjskie Centrum Wystawowe (ros. Всероссийский выставочный центр – ВВЦ). Obiekt o powierzchni ok. 240 ha to swoista pętla czasu. Krążąc po orbicie głównego placu, podziwiam budynki, które niegdyś przybliżały osiągnięcia każdej z 15 republik ZSRR. Jest pawilon armeński, kirgizki czy uzbecki.
Obecnie niektóre z nich zostały zamknięte, a inne zaadoptowane na restauracje czy sklepy z pamiątkami. W pawilonie Republiki Białorusi odbywa się kiermasz wyrobów białoruskich.
Tuż za białoruskim pawilonem ścieżka – tunel prowadzi mnie do światów równoległych – podbój kosmosu i elektryfikacja. Jest i model rakiety Wostok (ros. Восток), która wynosiła kosmonautów na orbitę okołoziemską, jest i słup wysokiego napięcia uosabiający elektryfikację.
Po terenie wystawy latam z aparatem, chcąc jak najlepiej oddać niecodzienność tego miejsca. Nawet muzyka jest nie z tego , lecz z poprzedniego świata, a wspaniała piosenka Milion Ałych Roz (ros. Миллион алых роз) Ałły Pugaczowej trafnie oddaje fenomen rosyjskiej duszy. Jest i model radzieckiego orbitera programu Buran (ros. Буран), co w tłumaczeniu oznacza burze śnieżną. Po zakończeniu testów makietę umieszczono w Parku Gorkiego, a w 2014 roku przeniesiono na obecne miejsce, gdzie dumnie prezentuje żółty sierp i młot na czerwonym tle.
Wychodząc z wystawy idę jeszcze zobaczyć pobliski budynek hotelu Kosmos (ros. Гостиницa Космос), który otwarł swoje podwoje w 1979 roku. W budowie uczestniczył zespół rosyjsko-francuskich architektów, co upamiętnia pomnik Charlesa de Gaulle, który w 1994 roku odsłonił sam Władimir Władimirowicz. Obecnie (po zburzeniu Hotelu Rossija) jest największym hotelem w Rosji posiadającym 1777 pokoi.
Petersburg to chyba jedyne miasto w Rosji, w którego nazwie odbija się jej skomplikowana historia. Założone jako Sankt Petersburg, przemianowane na Piotrogród, później Leningrad, by ponownie stać się Sankt Petersburgiem. Dostojne, monumentalne, matematycznie zaplanowane i logiczne. Przepastne prospekty i kanały, nabrzeża i mostki, kamienice i pałace, a wszystko zbudowane z iście carskie rozmachem i przepychem. Chodząc po ulicach i uliczkach, mam wrażenie, że zza zaułka wyłoni się Tołstoj, Mendelejew, a może nawet i sam car?
Car, carem, ale Lenin wiecznie żywy. Kiedy w 1917 roku przybył do Piotrogrodu, witamy był przez tłum bolszewików na Dworcu Finlandzkim. Później wygłosił przemówienie, w którym ponownie wezwał do ogólnoeuropejskiej rewolucji proletariackiej. Już z Aurory wystrzał padł... recytowano niegdyś na szkolnych akademiach ku czci Rewolucji Październikowej. Aurora (ros. Аврора, z greki zorza poranna;) została skierowana do piotrogrodzkiej stoczni w 1916 roku celem przeprowadzenia generalnego remontu. Remont zakończył się z początkiem następnego roku, a załoga, ulegając komunistycznym nastrojom panującym w mieście, założyła na jej pokładzie komitet rewolucyjny. O godzinie 21.45 dnia 7 listopada 1917 roku rozpoczął się atak na Pałac Zimowy, a tym samym Rewolucja Październikowa.
Carski Petersburg jest fascynujacy, ale odnajdywanie ukrytych pętli przenoszących w świat architektury socrealistycznej to swoista wycieczka w czasie. Trochę z sentymentu, trochę z przekory i trochę ze znudzenia przewidywalnością zachodnioeuropejskich miast zanurzam się w tym fascynujących świecie.
Jeden z większych pomników Wodza Rewolucji (ros. памятник Ленинy) znajduje się w Petersburgu na Placu Moskiewskim. Nazywany tańczący Leninem (dziwny układ nóg na pomniku) został postawiony w 1970 r. w setną rocznice urodzin Uljanowa. Innym artefaktem placu jest monumentalny Dom Sowietów (ros.Дом Советов) z 1936-1941. Imponujące fontanny doskonale wpisują się w doniosłość miejsca.
Niedaleko od placu znajduje się Pomnik Obrońców Leningradu (ros. монумент героическим защитникам Ленинграда) z 1975 roku, postawiony w miejscu frontu trwającego 900 dni oblężenia miasta, podczas których zginęło prawie milion mieszkańców. Odcięte od dostaw miasto wprowadziło racjonowanie żywności, a w najtrudniejszym okresie przydzielone racje dostarczały niecałe 500 kcal, co stanowi 25% dziennego zapotrzebowania dla kobiet i 20% dla mężczyzn. Ograniczone dostawy docierały droga okrężną przez Jezioro Ładoga, ale ze względu na trudności logistyczne dostawy okazały się niewystarczające. Heroiczna obrona Leningradu została wyróżniona przez nadanie miastu honorowego tytułu Miasto Bohater. Poza Leningradem tytuł ten otrzymało także innych 11 miast m.in. Moskwa, Murmańsk, Smoleńsk, Mińsk i Kijów.
Wczesnym popołudniem wpadam do pobliskiego uniwermagu po loda. Słowo uniwermag to skrót od uniwersalnyj magazin (ros. универсальный магазин) oznaczający dom towarowy. I choć podobnie jak w Polsce, osiedlowe samy zastąpione zostały przez markety, a uniwermagi przez centra handlowe, to niektóre z nich funkcjonują do dziś pod swoją dawna nazwą.
Przemysłowo produkowane lody pojawiły się w ZSRR w latach 30. XX wieku, gdyż działacze komunistyczni postanowili, że uznawany do tej pory za towar luksusowy, należy się masom pracującym miast i wsi. Lody w ZSRR wyrabiane były z wyłącznie naturalnych składników, a ich smak wspomina wielu starszych Rosjan, pomimo że na rynku dostępnych było wtenczas zaledwie kilka rodzajów. I tak: Eskomo (ros. Эскимо) to lód na patyku oblany czekolada, Plombir w brikietje (ros. Пломбир в брикете) przypominał polskie Calypso, Łakomka (ros. Лакомка) – to obły lód na patyku oblany czekolada, Sakharniy Rojok (ros. Сахарный рожок) – w rożku, zalanym od góry czekoladą i posypany kruszonymi orzechami lub jak ten ze zdjęcia- stakanchik (ros. cтаканчик) o smaku czarnej porzeczki. W schyłkowym okresie ZSRR lody w zależności od rodzaju kosztowały 22 do 48 kopiejek.
Z Sankt Petersburgiem zegnam się, odlatując z terminalu 1 lotniska Pulkovo, który pomimo niedawnej modernizacji i rozbudowy zachował swój późnomodernistyczny charakter. Zaprojektowany przez rosyjskiego architekta Aleksandra Zhuka, został otwarty w 1973 roku. Główny hall oświetlają charakterystyczne okrągłe okna, które przypominają odwrócone szklanki. Sam architekt przyznał się, że na pomysł tych okien wpadał podczas picia wódki z przyjaciółmi. Jak można się domyślać miarą wódki były szklanki.