Air Baltic traci przez politykę
Reklama
Bertold Flick, szef Air Baltic, w wywiadzie dla portalu Air Transport World powiedział, że polityczne zamieszanie wokół przewoźnika spowodowało stratę 10 mln euro w potencjalnych rezerwacjach.
Od pół roku trwa walka pomiędzy dwoma głównymi udziałowcami Air Baltic. Prywatna firma Baltijas Aviacijas Sistemas, na czele której stoi Flick, oraz rząd Łotwy spierają się o dokapitalizowanie firmy. Na początku września politycy z Rygi powiedzieli otwarcie, że mogą zwiększyć budżet przewoźnika tylko wtedy, gdy z kierowania nim zrezygnuje Bertold Flick. Rząd łotewski jest udziałowcem większościowym (52,6%); BAS ma 47,2% akcji linii.
Choć liczba pasażerów w porównaniu do zeszłego roku rośnie, Flick podkreślił w wywiadzie, że wielu agentów anuluje przyszłe rezerwacje pul biletów.
Flick dodał, że sprawa Air Baltic będzie gorącym tematem w nadchodzących wyborach na Łotwie. Nazwał tę sytuację "szkodliwą dla reputacji i absolutnie negatywną". Od zeszłego roku Flick zarządza linią z Berlina, po tym, jak przedstawiciele urzędu antykorupcyjnego wkroczyli do ryskiej siedziby firmy.
Szef BAS dodał, że w jego opinii łotewski rząd agresywnymi metodami stara się odzyskać całkowitą kontrolę nad Air Baltic. Skrytykował również politykę ryskiego lotniska, które pobiera dodatkowe opłaty za obsługę w godzinach szczytu. Wg oficjeli z portu lotniczego ma to służyć bardziej równomiernemu rozłożeniu ruchu, ale Flick zwraca uwagę, że aż 70% lotów Air Baltic odlatuje w godzinach zwiększonego natężenia ruchu. Jest to zgodne z polityką budowy centrum przesiadkowego w Rydze, ale przez nowe opłaty aż 99% dochodów lotniska pochodzi od Air Baltic.
Na koniec Flick dodał, że zamieszanie wokół przewoźnika uniemożliwia sfinalizowanie planów odnowy floty samolotów Boeing 737 i 757.
Dominik Sipiński
Od pół roku trwa walka pomiędzy dwoma głównymi udziałowcami Air Baltic. Prywatna firma Baltijas Aviacijas Sistemas, na czele której stoi Flick, oraz rząd Łotwy spierają się o dokapitalizowanie firmy. Na początku września politycy z Rygi powiedzieli otwarcie, że mogą zwiększyć budżet przewoźnika tylko wtedy, gdy z kierowania nim zrezygnuje Bertold Flick. Rząd łotewski jest udziałowcem większościowym (52,6%); BAS ma 47,2% akcji linii.
Choć liczba pasażerów w porównaniu do zeszłego roku rośnie, Flick podkreślił w wywiadzie, że wielu agentów anuluje przyszłe rezerwacje pul biletów.
Flick dodał, że sprawa Air Baltic będzie gorącym tematem w nadchodzących wyborach na Łotwie. Nazwał tę sytuację "szkodliwą dla reputacji i absolutnie negatywną". Od zeszłego roku Flick zarządza linią z Berlina, po tym, jak przedstawiciele urzędu antykorupcyjnego wkroczyli do ryskiej siedziby firmy.
Szef BAS dodał, że w jego opinii łotewski rząd agresywnymi metodami stara się odzyskać całkowitą kontrolę nad Air Baltic. Skrytykował również politykę ryskiego lotniska, które pobiera dodatkowe opłaty za obsługę w godzinach szczytu. Wg oficjeli z portu lotniczego ma to służyć bardziej równomiernemu rozłożeniu ruchu, ale Flick zwraca uwagę, że aż 70% lotów Air Baltic odlatuje w godzinach zwiększonego natężenia ruchu. Jest to zgodne z polityką budowy centrum przesiadkowego w Rydze, ale przez nowe opłaty aż 99% dochodów lotniska pochodzi od Air Baltic.
Na koniec Flick dodał, że zamieszanie wokół przewoźnika uniemożliwia sfinalizowanie planów odnowy floty samolotów Boeing 737 i 757.
Dominik Sipiński