LOT poleciał do Tajpej
Pierwszy raz w historii samolot polskiego narodowego przewoźnika pojawił się w Tajwanie. Dreamliner o znakach rejestracyjnych SP-LRG, wyleciał z Warszawy 22 kwietnia i po dwóch dniach wrócił do kraju z 10-tonowym ładunkiem.
Reklama
Rejs o nr LO7935 wystartował z Lotniska Chopina 22 kwietnia br. kilka minut po godz. 4:30 rano. W największym tajwańskim porcie lotniczym zameldował się o godz. 22:38 czasu lokalnego. Jak można dowiedzieć się z lokalnych mediów, piloci tego rejsu zostali przetransportowani do pobliskiego Novotelu i podczas całego pobytu mieli całkowity zakaz opuszczania pokoi.
W czasie postoju dreamlinera na płycie lotniska Taoyuan, do samolotu załadowano blisko 10 ton sprzętu ochrony osobistej, który ma być wykorzystany w Polsce do walki z pandemią koronawirusa. Maszyna w drogę powrotną wyruszyła 23 kwietnia o godz. 17:00 czasu lokalnego, a w Warszawie wylądowała o godz. 1:45 następnego dnia.
fot. mat. prasowe
Ciekawe było trasowanie przelotu w obie strony. Do Tajwanu rejs trwał ok. 12 godzin, a w drugą stronę - ponad 14. To efekt wydłużonej trasy. Jak dowiedzieć się można z tajwańskich źródeł, strona chińska nie zgodziła się, aby LOT realizował przelot do Tajpej nad ich terytorium. W związku z tym samolot musiał obrać kurs na Kazachstan, następnie przeleciał w przestrzeni powietrznej Uzbekistanu, Afganistanu, Indii, Bangladeszu, Mjanmy, Laosu i Wietnamu. Tak znalazł się nad Morzem Południowochińskim i dotarł niemal nad filipińską wyspę Luzon. Stamtąd skierował się na północ - prosto na Tajwan. Jeszcze inną trasą samolot wracał do Polski - można to zobaczyć na screenie poniżej.
W Europie Tajwan uznawany jest za niezależne państwo tylko przez... Watykan. Jest to bowiem delikatny element polityki na linii świat-Chińska Republika Ludowa. Pekin od lat nie uznaje niezależności wyspy, traktując ją jako zbuntowaną prowincję, która jest jednak integralną częścią jego terytorium. Od lat '70 ubiegłego stulecia, kiedy doszło do zbliżenia z USA, ChRL wywiera stałe naciski na społeczność międzynarodową w tej sprawie. W efekcie Tajwan, jako kraj uznawany jest tylko przez 16 innych państw. Polska stara się mimo rozwijać z nim relacje.
Umowa dotycząca transportu lotniczego między przedstawicielami rządów w Warszawie i Tajpej została podpisana na początku 2015 r. Już wtedy znacząco rosła wymiana handlowa między krajami, a porozumienie takie pozwalało utrzymywać trendy. Tym bardziej, że Polska miała szanse stać się liderem w regionie Europy Środkowo-Wschodniej w relacjach z azjatyckim państwem. W porozumieniu bilateralnym wyznaczono przewoźników mogących operować między wybranymi portami obu podpisanych stron. Inne ważne umowy dotyczyły m.in. wymiany kulturalno-edukacyjnej, uznawania prawa jazdy czy współpracy prawnej (ta ostania została podpisana stosunkowo niedawno - bo w czerwcu 2019 r.).
- Zaczęliśmy podpisywać umowy z Tajwanem, co jest o tyle ważne, że jest to państwo, które np. w Europie uznaje tylko Watykan. W związku z tym każda umowa podpisana z Tajwanem ułatwia nam relacje - tłumaczyła Hanna Shen, polska dziennikarka mieszkająca na Tajwanie, w ubiegłorocznych wyjaśnieniach dla portalu PolskieRadio24.pl.
Niedawny lot między Warszawą a Tajpej wykorzystał zatem funkcjonujące mechanizmy i porozumienia między oboma krajami. Był jednak wyzwaniem od strony logistycznej i międzynarodowej. Zapewne ze względu na delikatną materię, wydarzenie to w Polsce nie jest szeroko komentowane przez rządzących ani przez LOT.