Samolot LOT-u awaryjnie lądował w Bukareszcie. Zmarł pasażer
Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT wykonujący rejs z Rodos do Katowic musiał awaryjnie lądować w Bukareszcie. Powodem zgon jednego z pasażerów.
Reklama
Do tragicznego zdarzenia doszło wczoraj (16.06) podczas rejsu powrotnego z greckiej wyspy Rodos do Katowic. Lotowski boeing 737 wystartował z Grecji o godzinie 9:40 czasu lokalnego i udał się w kolejny rutynowy rejs. Jednak w trakcie przelotu nad południowo-zachodnią Bułgarią jeden z pasażerów źle się poczuł i stracił przytomność, przez co piloci podjęli decyzję o awaryjnym lądowaniu. Samolot zboczył zatem z kursu i udał się w kierunku Bukaresztu, który został wyznaczony jako port awaryjnego lądowania. Niestety pomimo podjętej przez załogę LOTu krążeniowo-oddechowej resuscytacji, pasażer zmarł, co potwierdził lekarz na lotnisku w Bukareszcie.
— Jeśli się orientujemy, że sytuacja jest poważna, kapitan decyduje się na tzw. diversion, czyli międzylądowanie na pierwszym odpowiednim lotnisku, a służby ratownicze są informowane z odpowiednim wyprzedzeniem o naszym przylocie — mówi Martyna Tchórz, stewardessa pracująca dla linii Ryanair. — Jeszcze podczas lotu robi się tzw. PA, czyli announcement z zapytaniem, czy na pokładzie jest obecny lekarz. Jeśli taki się znajdzie, prosi się go o przejęcie opieki nad pacjentem. Zawsze musimy zapytać, czy ma papiery świadczące o wykonywanym zawodzie, jeśli nie ma ich przy sobie może działać jednie za zgoda kapitana, który i tak oszacowuje sytuacje i decyduje czy wykonać międzylądowanie. Bardzo ważna jest współpraca i przekazywanie odpowiednich, konkretnych informacji przez stewardessy do kokpitu, z którym jesteśmy w stałym kontakcie. Na pokładzie mamy apteczki, tlen, jak również od niedawna AED, czyli sprzęt pomagający przy odliczaniu i tempie masażu serca — dodaje.
Ponieważ załoga samolotu nie była w stanie kontynuować swojej pracy z powodu szoku i stresu związanymi z zaistniałą sytuacją, została ona wraz z pasażerami feralnego rejsu przetransportowana do lotniskowego terminala, gdzie wszyscy oczekiwali przylotu rezerwowej załogi. W międzyczasie załoga i część pasażerów była przesłuchiwana przez miejscową prokuraturę w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności jakie zaszły. Po kilku godzinach samolot opuścił rumuńską stolicę i udał się do Katowic, gdzie wylądował krótko po godzinie 21.