Minibus na lotnisko w Banja Luce odjeżdza spod „ starego dworca autobusowego” położonego na na tyłach żółtego gmachu Muzeum Sztuki Współczesnej Republiki Serbskiej. Trochę czasu zajmuje mi zorientowanie się, który z zaparkowanych minibusów odjeżdza na lotnisko, ale dzięki znajomości esperanta turystycznego udaje mi się zlokalizować właściwy pojazd. Po zajęciu miejsca, kierowca spogląda na swoja komórkę i pyta po bośniacku: Kako se zoveš? Po usłyszeniu mojego imienia kiwa głową z aprobatą i podaje mi bilet. Punktualnie o 10.00 ruszamy. Po około 25 minutach jazdy podjeżdzam pod budynek portu loniczego w Banja Luka (kod IATA: BNX/LQBK) położonego 23 kilometrów na północny-wschód od centrum miasta.
Lotnisko powstało w 1976 roku jako port przeznaczony do obsługi połączeń krajowych na terenie ówczesnej Jugosławii. Niewielkich rozmiarów budynek składa się z mniejszej części przylotowej i większej odlotowej , w której mieszczą się dwa stanowiska odpraw, pomieszczenia służbowe i okienko kontroli paszportowej. Po przejściu przez odprawę bezpieczeństwa przechodzę do niewielkiej poczekalni z nieczynnym sklepikiem wolnocłowym i czynną toaletą.
Podczas odprawy, poza tradycyjną kartą wstępu, otrzymuję granatową kartę informacyjną o czasie otwarcia i zamknięcia bramki i miejscem na przyklejenie kwitu bagażowego.
Wkrótce na pasie startowym lotniska ląduje rejs JU103 z Belgradu, który po krótkim postoju jako rejs JU101 powróci do serbskiej stolicy. W poprzednich latach Banja Luka posiadała połączenia ze Stuttgartem via Salzburg i Tivatem (Austrojet), Sarajewem i Zurichem (B&H Airlines), jednakże ze względów ekonomicznych lub bankructwa przewoźnika (B&H Airlines) rejsy zostały zawieszone. Obecnie AirSerbia jest jedynym przewoźnikiem oferującym regularne połączenia z lotniska w Banja Luce do Belgradu - 5 razy w tygodniu (-234-67).
Linie AirSerbia powołano do życia 26 października 2016, choć ich historia sięga połowy roku 1927, kiedy powstało towarzystwo lotnicze Aeroput - narodowy przewoźnik Królestwa Jugosławii. Firma przetrwała do roku 1948, kiedy przekształcono ją w JAT (Jugoslovenski Aerotransport) będący flagowym przewoźnikiem Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii. Po burzliwych latach 90-tych XX wieku i rozpadzie Jugosławii linie przekształcono w serbskie linie - JAT Airways. Po podpisaniu umowy między serbskim rządem i Etihad Airways przedsiębiorstwo zmieniło nazwę w AirSerbia (kod IATA/ICAO: JU/ASL). Stylizowany dwugłowy orzeł – logo linii – zaczerpnięto z godła Republiki Serbskiej.
Ciekawostka jest to, że zarówno kod kraju w numerze rejestracyjnym (YU) jak i kod IATA linii (JU) nie zmienił się od czasów jugosłowiańskiego JAT-u.
Wnętrze kabiny 17-letniego samolotu jest zadziwiająco w przyzwoitym stanie.
Odstęp między fotelami (79 cm) jest nieco większy niż standardowy rozstaw 76 cm, z jakim spotkałem się podczas moich poprzednich rejsów opisanych na blogu.
Podczas krótkiego 55 minutowego rejsu (z czego 41 przypada na sam lot) zaserwowany zostaje „zestaw obowiązkowy” czyli butelka niegazowanej wody, mała kanapka z kurczakiem i serwetka odświeżająca zgrabnie zapakowana w paperową torebkę z logo linii.
Z magazynu pokładowego „Elevate” dowiaduję się m .in. o nowych połączeniach sezonowych AirSerbia z Belgradu do Hamburga i Ochrydy (od 15 czerwca), Kijowa (od 16 czerwca) oraz całorocznym do Petersburga (od 18 czerwca).
Nieco przed południem pilot rozpoczynają podejście do lądowania na lotnisku w Belgradzie, którego trasa prowadzi równolegle wzdłuż Dunaju.
O 12:19 ląduję na lotnisku im. Nikoli Tesli w Belgradzie (kod IATA/ICAO: BEG/LYBE). Po krótkim kołowaniu YU-ALT zatrzymuje się niedaleko od głównego budynka terminalu, do którego podwozi mnie autobus. Po przejściu formalności paszportowych w hali przylotowej odbieram swój bagaż.
Ocena własna rejsu: 9/10
O Jugonostalgii czytaj na:
//miejscaideepodroze.bloog.pl/