Szczyt IATA: Zakaz laptopów jest nielogiczny
Nawet 180 mln dolarów rocznie może kosztować przewoźników lotniczych zakaz przewozu laptopów w bagażu podręcznym między wybranymi krajami bliskowschodnimi a Stanami i Wielką Brytanią. Linie lotnicze na 73. szczycie IATA mocno go krytykują.
Reklama
Według IATA koszty zakazu przewozu laptopów na pokładach samolotów z wybranych krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii to 180 mln dolarów w skali roku. Gdyby jednak zakaz został rozszerzony na Europę, rachunek ten mógłby wzrosnąć do 1,4 mld dolarów.
Przedstawiciele linii lotniczych nie mają wątpliwości, że ten zakaz jest nie tylko kosztowny, ale też nieskuteczny.
Podczas szczytu w Cancun w Meksyku, na którym na zaproszenie IATA jest także redakcja Pasazer.com, zakaz laptopów jest często dyskutowanym tematem. Przedstawiciele przewoźników mają jednomyślne stanowisko i mocno krytykują tę regulację.
De Juniac w swoim przemówienie podkreślał, że w zakresie bezpieczeństwa nie ma mowy o kompromisach. Choć to władze państwowe odpowiadają za ustanawianiem przepisów, nie działają samodzielnie. Skuteczność wymaga bowiem częstej współpracy przewoźników i rządów, jednak wprowadzony przez Stany Zjednoczone i Wielkiej Brytanii zakaz przewozu laptopów przez pasażerów lecących z wybranych lotnisk na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej zaburza tę współpracę.
Dyrektor generalny IATA dodał, że linie lotnicze spotykają się teraz z silnym i niezrozumiałym oporem władz przed dialogiem. Sposób podjęcia decyzji o zakazie przewozu laptopów jest niejasny i podważa fundamenty zaufania w branży. Decyzja została podjęta bez konsultacji i nagle, a linie lotnicze i klienci zostali całkowicie zaskoczeni. Nawet jeśli wywiady amerykański i brytyjski mają powody do wprowadzenia zakazu, to powinny działać w inny sposób.
- Jednym z powodów jest to, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania inaczej określiły listę lotnisk, na których występuje zagrożenie. Nie mamy odpowiedzi na liczne pytania związane z bezpieczeństwem umieszczania wielu baterii litowych w luku bagażowym. Inne z państw sojuszu służb wywiadowczych Five Eyes - Australia, Kanada i Nowa Zelandia - poradziły sobie z zagrożeniem bez wprowadzania zakazu - wylicza de Juniac.
IATA's de Juniac spent a LOT of time on the electronics ban. And the industry is PISSED. Strong words being used. #IATAAGM #avgeek https://t.co/xk8BflCZia
— Seth Miller (@WandrMe) June 5, 2017
Dyrektor generalny IATA dodał, że potrzebny jest dialog z władzami, aby wypracować inne rozwiązania. W krótkiej perspektywie niezbędne może być zaostrzenie kontroli bezpieczeństwa na lotniskach. Potem kluczem do sprostania zagrożeniu ataków za pomocą bomb udających laptopy są nowe rozwiązania technologiczne.
- Taka technologia jest gotowa i mogłaby zostać szybko wprowadzano na lotniskach na całym świecie. Jednak w tym celu musiałyby zniknąć ograniczenia biurokratyczne oraz blokady ze strony władz. Gdyby zacząć produkcję masową, jestem pewien, że nie byłyby to też urządzenia drogie - przekonywał de Juniac.
Zakaz przewozu laptopów i innych większych urządzeń pokładowych został wprowadzony w marcu przez władze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Dotyczy podróżnych lecących bezpośrednio do Stanów z ośmiu bliskowschodnich lotnisk oraz do Wielkiej Brytanii z sześciu. Zakaz krytykują organizacje branżowe i instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo, zwracające uwagę m.in. na ryzyko związane z wybuchem trudnego do ugaszenia pożaru baterii litowych w luku bagażowym.